10 mar 2011

Po filmie...

              Prosta historia... Bez famfar i upiększeń... historia rodziny Drywa, w którą wchodzi z całą bezwględnością system, który wtedy panował w Polsce i zabiera ojca. Zwykła rodzina, lecz jak zwykle niezwykły, trudny do opisania ból po stracie ojca, męża. Ból, który trwa często przez kilka pokoleń...
              Podczas prezentacji filmu cisza. Jeszcze większa cisza, skupienie po seansie. Jakby brakowało czegoś - brakowało oklasków. Nie dla reżysera, tylko da tych, którzy przelali krew po to, abyśmy mogli żyć w wolnej Polsce.
              Młodzież i dorośli, którzy widzieli "Czarny czwartek" zgodnie powtarzają, że nie mieli świadomości tego, iż w tak niedalekiej przeszlości Polacy musieli tyle cierpieć. Ten film uwrażliwia; zdaje się przywracać wrażliwość utraconą. Tego właśnie nam trzeba, gdyż na codzień zbyt oswoiliśmy się ze śmiercią: jesteśmy bombardowani przez media informacjami o kolejnych rozruchach, zrzutach bomb, zamieszkach, czy innych akcjach terroru w różnych miejscach na całej kuli ziemskiej. I kiedy słyszymy o śmierci 45 osób - wydaje się nam, że to nic w porównaniu - ... tylko czy tak wolno porównywać? Z każdą śmiercią wiążą się poranione życiorysy, morze wypłakanych łez, ból nie do wypowiedzenia. Ci, którzy widzieli ten film, rozumieją... I przekazują innym, bo po tym obrazie trudno pozostać biernym....
               Przed seansem został zorganizowany krótki konkurs - mini quiz z pytaniami o historii roku 1970. Aż 2 pozytywne odpowiedzi na pytania - i to w najkrótszym czasie udzielił Bartek Kołacz z klasy IC! Gratulujemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz