Patron szkoły


Patronem naszej szkoły jest Adam Mickiewicz - wybitny polski poeta (życiorys w skrócie)

Dzieciństwo i młodość
        Mickiewicz przyszedł na świat 24 grudnia 1798 r. w Zaosiu na dawnych ziemiach litewskich. Wychowywał się w pobliskim Nowogródku, gdzie jego ojciec, Mikołaj, zdeklasowany szlachcic herbu Poraj, pracował jako obrońca sądowy. Na własne więc siły i umiejętności - nie zaś na szlacheckie pochodzenie czy też dziedziczne majątki - mógł liczyć również Adam. Po ukończeniu miejscowej szkoły prowadzonej przez dominikanów (1815) udał się na studia do Wilna. Utrzymywał się ze stypendium, które po ukończeniu studiów (1819) musiał odpracować jako nauczyciel szkoły powiatowej w Kownie (1819 - 1823). W czasie studiów wpływ na kształtowanie się jego osobowości, poziomu wiedzy i poetyckiego talentu wywarli zwłaszcza tacy profesorowie, jak filolog klasyczny Ernest Groddeck, historyk i teoretyk literatury Leon Borowski oraz historyk Joachim Lelewel. «««

Filomaci i filareci

        W roku 1811 wspólnie z najbliższymi przyjaciółmi - Tomaszem Zanem, Janem Czeczotem, Józefem Jeżowskim, Onufrym Pietraszkiewiczem, Franciszkiem Malewskim - Mickiewicz założył tajne Towarzystwo Filomatów (Miłośników Nauki), a następnie Towarzystwo Filaretów (Miłośników Cnoty). Stowarzyszenia te, prowadząc zróżnicowane formy pracy samokształceniowej, miały na celu przygotowanie młodzieży do działalności w różnych dziedzinach życia narodu pozbawionego własnej państwowości. Pierwszym znaczącym doświadczeniem stał się więc dla Mickiewicza udział w młodzieżowym "związku bratnim", w którym zdobywał umiejętność kierowania tajną organizacją, pisania dokumentów programowych oraz posługiwania się literaturą i towarzyską zabawą w celach patriotyczno-wychowawczych. Literackim wyrazem tej atmosfery i doświadczeń stała się m. in. Pieśń filaretów (1820), a najogólniejszym programem ideowym "Oda do młodości" (1820). «««

Młodzieńcze fascynacje

        Drugim doświadczeniem młodzieńczym była nieszczęśliwa miłość do Marii z Wereszczaków, hrabiny Puttkamerowej. Zakochana w poecie Maria pozostała więc jedynie Marylą, uosabiającą w jego utworach romantyczny ideał miłości. Trzecim doświadczeniem Mickiewicza był kontakt z folklorem. Znajomość ludowych - zarówno polskich, jak i białoruskich - pieśni, baśni, podań i obrzędów przyszły poeta wyniósł już z rodzinnego domu (służąca Gąsiewska), a następnie nieustannie je wzbogacał. W tych formach ludowej kultury dostrzegał wyraz narodowej tradycji oraz źródło inspiracji do tworzenia nowego typu poezji. Literackim owocem tej inspiracji stały się "Ballady i romanse" (1822), "Dziadów część II i IV" oraz "Grażyna" (1823). Rok opublikowania pierwszego tomu Poezji Mickiewicza (1822) przyjęto jako datę początku romantyzmu w Polsce. «««

Uwięzienie i zesłanie

        Po wykryciu w roku 1823 organizacji filomackich władze carskie osadziły Mickiewicza w zamienionym na więzienie klasztorze bazylianów w Wilnie. (Do dziś zachowała się cela, w której przebywał, nazywana celą Konrada). Po procesie skazano go jesienią 1824 r. wraz z kolegami na osiedlenie się w głębi Rosji. Więzienie, proces i zesłanie - to kolejne etapy życiowych doświadczeń i charakterystyczne rysy romantycznej biografii poety. Z Wilna wyjechał najpierw do Petersburga, a następnie do Odessy i Moskwy. Tu zetknął się z rosyjskim życiem literackim oraz działalnością spiskową. Zaprzyjaźnił się z literatami - spiskowcami: z Kondratijem Rylejewem, Aleksandrem Bestużewem, a także z Aleksandrem Puszkinem, Nikołajem Polewojem, Piotrem Wiaziemskim i innymi. Bywał w salonach rosyjskiej elity intelektualnej (m. in. Zenaidy Wołkońskiej), gdzie zasłynął jako improwizator. W czasie wycieczki na Krym (lato 1825) miał okazję zetknąć się z kulturą orientalną i egzotycznym krajobrazem. Wszystko to wpłynęło na jego wyobraźnię i wrażliwość literacką. W warunkach rosyjskich Mickiewicz dojrzał ideowo i ukształtował się jako romantyczny poeta narodowy. Przymusowe oddalenie od kraju oraz długie podróże pogłębiały w nim poczucie wyobcowania i samotniczej misji patriotycznej. Doświadczenia okresu rosyjskiego zaowocowały kolejno: "Sonetami" (1826), "Konradem Wallenrodem" (1828), a w dalszej kolejności "Dziadów częścią III". «««

Romantyczne podróże

        W maju 1829 r. opuścił Rosję i rozpoczął prawie dwuletnią wędrówkę po Europie. Z Petersburga trasa prowadziła przez Hamburg, Berlin (tu słuchał wykładów Hegla), Drezno, Pragę, Karlove Vary, Weimar (słynna wizyta u Goethego), Bonn, Szwajcarię, przełęcz Splugen - do Wenecji, Florencji, Neapolu, na Sycylię, a stąd do Genewy (spotkanie z Zygmuntem Krasińskim, wycieczka w Alpy) i z powrotem do Rzymu, dokąd w grudniu 1830 r. dotarła także wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie. «««

Próba przyłączenia się do powstania

        Romantyczna wędrówka, stanowiąca kolejny charakterystyczny rys biografii poety, została zakończona. Mickiewicz zdecydował się wracać do ojczyzny z zamiarem przyłączenia się do powstania. Po bezowocnych, okrytych tajemnicą oczekiwaniach przybył w czerwcu 1831 r. do Paryża, a stąd pod przybranym nazwiskiem (Adam Muhl) został skierowany przez Legację Polską (przedstawicielstwo rządu powstańczego) do Warszawy. W sierpniu dotarł do Wielkopolski. Wobec jednak wyraźnych oznak zbliżającej się klęski zrezygnował z zamiaru przedostania się do Królestwa. Gotowość wzięcia udziału w walce zbrojnej o niepodległość oraz związane z tym przeżycia - to dalszy znamienny rys biografii romantycznego poety. Literackim rezultatem tych doświadczeń stały się m. in. napisane w 1831 r. wiersze o tematyce powstańczej: "Śmierć pułkownika", "Nocleg", "Reduta Ordona". w Wielkopolsce pozostał do wiosny 1832 r., bawiąc w ziemiańskich dworach. Tutaj zebrał mnóstwo obserwacji, które spożytkował następnie w Panu Tadeuszu. «««

Emigracja. Drezno - Paryż - Lozanna

        Wyjeżdżając z gościnnej Wielkopolski do Drezna, poeta podzielił losy wielu rozbitków powstania listopadowego i rozpoczął kolejny, typowy rozdział swojej biografii - przymusową wieloletnią emigrację. W atmosferze klęski powstania stworzył w Dreźnie w 1832 r. swoje główne dzieło romantyczne - "Dziadów część III". 31 lipca 1832 r. przybył z Drezna do Paryża, gdzie z niewielkimi przerwami spędził resztę tułaczego życia. Wkrótce po przyjeździe nawiązał bliskie kontakty z francuskim środowiskiem artystycznym i intelektualnym. Odnowił znajomość z poznanym jeszcze w Wilnie Słowackim. Włączył się także aktywnie w życie emigracji (członkostwo w Towarzystwie Literackim, Towarzystwie Litewskim i Ziem Ruskich, Towarzystwie Pomocy Naukowej, Komitecie Narodowym Lelewela i in.). Przewidując rychły wybuch ogólnoeuropejskiej rewolucji, sądził, podobnie jak cała emigracja, że pobyt na obczyźnie nie potrwa długo. Głównymi więc utworami związanymi z tą działalnością poety stały się "Księgi narodu polskiego" i "Księgi pielgrzymstwa polskiego" (1832) oraz artykuły ogłaszane w "Pielgrzymie Polskim", którego przez pewien okres był także głównym redaktorem (kwiecień - czerwiec 1833). Zmęczony emigracyjnym życiem oraz rozczarowany wobec monarchistycznej Europy, poddawany wraz z całą emigracją różnym zakazom i szykanom (m. in. zakaz przenoszenia się z miejsca na miejsce), wskrzeszał wartość narodowej historii, tworząc "Pana Tadeusza" (1833, wyd. 1834), lub zagłębiał się w lektury dzieł mistycznych, czego owocem stał się m. in. cykl uniwersalnych aforyzmów zatytułowany "Zdania i uwagi". W 1834 r. ożenił się z córką słynnej ówczesnej polskiej pianistki Marii Szymanowskiej - Celiną, która urodziła mu sześcioro dzieci. Na rok akademicki 1839 / 1840 przeniósł się więc do szwajcarskiej Lozanny, gdzie otrzymał stanowisko profesora literatury łacińskiej. Tutaj stworzył też cykl liryków, zwanych lozańskimi. «««

Wykłady w Collège de France

        Rozwinięte poczucie obowiązków patriotyczno-politycznych skłoniło go jednak do przerwania pracy w Lozannie i objęcia w 1840 r. nowo utworzonej katedry literatur słowiańskich w Collège de France w Paryżu. Jako profesor slawista pracował tutaj cztery lata. Wspólnie z francuskimi historykami - Julesem Micheletem i Edgarem Quinetem - reprezentował grono demokratycznej i postępowej profesury. Jego wykłady cieszyły się ogromną popularnością zarówno wśród Polaków, jak i cudzoziemców. Poeta przekazywał nie tylko wiedzę o kulturach słowiańskich, ale także propagował antymonarchistyczne idee napoleońskie, a następnie mistyczną naukę Andrzeja Towiańskiego. W związku z tym w 1844 r. jego działalność profesorska została przez władze francuskie zawieszona. «««

Legion Polski we Włoszech

        W czasie Wiosny Ludów (1848) Mickiewicz udał się do Rzymu, aby tu stworzyć własną formację wojskową (Legion Polski), która miała wziąć udział w europejskich walkach ludów przeciwko monarchiom i tym samym przyczynić się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Dla Legionu napisał radykalny program, w którym ukazał wizję republikańsko-demokratycznej Polski i nazwał go "Składem zasad" (1848). Nie uzyskawszy poparcia papieża ani bogatych i wpływowych emigracyjnych stronnictw politycznych, kilkunastoosobowy Legion pod wodzą poety przemaszerował manifestacyjnie z Rzymu do Mediolanu, gdzie został podporządkowany władzom Lombardii i przez rok walczył z Austriakami. «««

Międzynarodowy publicysta

        Poeta natomiast powrócił do Paryża, aby podjąć kolejną akcję polityczną. Wraz z grupą przedstawicieli różnych narodowości założył dziennik "Tribune des Peuples". W ogłaszanych tu artykułach wykładał radykalno-rewolucyjny program społeczny i polityczny. Wkrótce pod naciskiem władz francuskich i ambasady rosyjskiej musiał jednak wycofać się z redakcji. Został zwolniony ze stanowiska profesora w Collège de France. Poecie obarczonemu gromadką dzieci i chorą żoną zaczęła zagrażać nędza. W roku 1852 udało mu się otrzymać stanowisko bibliotekarza i mieszkanie w paryskiej Bibliotece Arsenału. «««

Ostatnia próba walki o Polskę

        Swoje nadzieje polityczne na odzyskanie przez Polskę niepodległości związał Mickiewicz z osobą Napoleona II oraz rozpoczętą w 1854 r. wojną między Francją, Anglią i Rosją (tzw. wojna krymska). Po śmierci żony jesienią 1855 r. wyjechał do Konstantynopola (Istambułu), by swoim autorytetem wesprzeć akcję formowania tutaj oddziałów tzw. kozaków otomańskich, którzy mieli wziąć udział w walce z Rosją. Dowódcą tej formacji był romantyczny powieściopisarz Michał Czajkowski (Sadyk Pasza). Monarchistyczne stronnictwo Czartoryskich (tzw. Hotel Lambert) usiłowało jednak podporządkować sobie powstające w Turcji polsko-kozackie oddziały. Zabiegom tym Mickiewicz zdecydowanie się sprzeciwiał. Rozgoryczony politycznymi tarciami, zmęczony psychicznie i fizycznie uległ niespodziewanie atakowi cholery. Zmarł 26 listopada 1855 r. «««


Gdy przyszli, by jak co dzień odebrać rozkazy,
Zaszli drogę im ludzie, co umarłych strzegą,
i rzekli: "Nie możemy wpuścić was do niego,
Bo ten człowiek umiera od strasznej zarazy".

Więc wtedy oni płakać zaczęli jak dzieci
i szeptali z przestrachem: "Przed nami noc ciemna!
Ten księżyc, który teraz nad Stambułem świeci,
Patrzcie, jaki jest inny niż ten nasz znad Niemna".

A on w tej samej chwili myślał: "Jak to blisko!
Słyszę pieśń, co śpiewano nad moją kołyską,
Widzę zioła i kwiaty nad Świtezi tonią,
i jeszcze tylko chwila, a dotknę je dłonią".

                        Jan Lechoń, "Śmierć Mickiewicza" (1954)



        Po upływie kilku miesięcy zwłoki poety przewieziono do Paryża i złożono na cmentarzu polskim w Montmorency. W roku 1890 sprowadzono je na Wawel. Dzieło poety stało się trwałą częścią naszej świadomości narodowej. Przełożono je niemalże na wszystkie języki świata. W Nowogródku, Wilnie, Paryżu, Istambule, Śmiełowie i Warszawie otwarto także muzea lub stałe ekspozycje poświęcone jego twórczości i postaci. «««

O Mickiewiczu napisali:

Zygmunt Krasiński w liście do Adama Sołtana 8 XII 1855r - wkrótce po śmierci poety.

"On był dla ludzi mego pokolenia i miodem, i mlekiem, i żółcią i krwią duchową. My z niego wszyscy."

Tadeusz Różewicz w wierszu „Chleb”

„(...) który żywi i zachwyca
który się w krew narodu zmienia
poezja Mickiewicza
sto lat nas karmi
ten sam chleb
siłą uczucia
rozmnożony.”
 Na podstawie wielu publikacji, w tym internetowych.




Adam Mickiewicz - prekursor hip - hopu, graficiarz (tylko za pozwoleniem), znany i ceniony songwriter, jednym słowem cool man! Czy to możłiwe? Przeczytaj, przemyśl i ... kochaj Mickiewicza!!!

To nieprawda, że Mickiewicz „wielkim poetą był”... Adam Mickiewicz poetą wielkim jest
Tylko czy w dobie komputerów, hamburgerów, globalizmu, satanizmu, podboju kosmosu, politycznego bigosu, reality show i wielkiego „joł” uduchowiony i nadwrażliwy marzyciel z zaściankowego Nowogródka może jeszcze wzbudzać zachwyt swym poetycki przesłaniem? Rymowanki wyszły już z mody, króluje wszechwładnie biały wiersz, a szlachetna niegdyś sztuka operowania trzynastozgłoskowcem okrzyknięta została przez współczesnych guru mianem „obciachowej”... Młode pokolenie, biegłe w skrótowych komunikatach typu SMS i Gadu-Gadu uznaje poezję Mistrza Adama za NADZWYCZAJ TRUDNĄ I HERMETYCZNĄ(?!)...I przy tym wiele traci... Dlaczego?

 
Nasz rezydent Parnasu, w dziełach którego zaczytywały się niegdyś z wypiekami na twarzach nie tylko salony, ale i pospólstwo – jawi się wyedukowanym dziś licealistom, studentom, magistrom czy inżynierom kimś zbyt elitarnym! Nawet absolwenci polonistyki przyznają, że czytali Go na skróty, przedkładając ściągane z internetu streszczenia nad zgłębianie opisów litewskiej przyrody...

Czy rzeczywiście twórca uznawany (przez aklamację) za największego polskiego poetę nie przystaje już zupełnie do „matrixowej” rzeczywistości, a słowo „romantyzm” należy wykreślić ze współczesnego słownika?

A może jednak warto by poszukać w biografii i dziełach Wieszcza znamion ponadczasowości? I postawić sobie hipotetyczne pytanie: czy (lub raczej jak) Adam Mickiewicz radziłby sobie w dzisiejszym „wyścigu szczurów”? I może nawet pokusić się o odnalezienie w jego twórczości odnośników do współczesnych trendów pop-kultury...


Pierwsze odkrycie zaskoczy w pierwszym rzędzie „ziomali” z blokowisk; otóż nie ulega wątpliwości, że MICKIEWICZ BYŁ PREKURSOREM HIP-HOPU! Istnieje całe mnóstwo relacji naocznych świadków, opisujących publiczne prezentacje improwizowanych naprędce, wierszowanych toastów i dedykacji, które Mistrz adresował do najbliższych mu przyjaciół. Adam wygłaszał je zwykle przy akompaniamencie gitary, fletu, lub fortepianu. Dodatkowe utrudnienie (a może ułatwienie?) stanowiły zwykle znaczne ilości wina (okres młodości), lub piwa (wiek dojrzały poety), przyswajane chętnie w procesie tworzenia... Do legendy przeszedł „pojedynek gigantów” – kultowy sparring na słowa pomiędzy Mickiewiczem a Słowackim w Paryżu w 1832r.
Warto nadmienić, że do tych występów angażowani byli muzycy z najwyższej półki; w tym konkretnym przypadku swych bitów użyczał poetom sam Fryderyk Chopin! (dla niewtajemniczonych: to ten sam, co „sprzedał” twarz podupadającym ostatnio nagrodom muzycznym „Fryderyka” i popularnemu trunkowi rozweselającemu „Chopin”).
A teraz postawmy pytanie zasadnicze: jak nazywa się rymowana melodeklamacja na podkładzie muzyki? Ano – Hip-Hopem właśnie! Co ciekawe – źródła historyczne podają, że choć sam Mickiewicz był wielkim wielbicielem muzyki, to nie miał za grosz talentu ani do gry, ani do śpiewu. Spełniał więc w 100% obowiązujące dziś standardy! (Sorry, Liroy, nie byłeś pierwszy w tym kraju...).
Kolejnym, związanym nierozerwalnie z naszymi czasami wykwitem subkultury młodzieżowej jest bazgranie sprayem po ścianach; jeśli jednak wgłębić się w materiały źródłowe, to okazuje się, że nasz MICKIEWICZ BYŁ TAKŻE „GRAFFICIARZEM”!
Kroniki podają, że już w 1825r., w drodze do Odessy wschodząca naówczas gwiazda polskiej poezji romantycznej gasiła swe pragnienie w źródełku przy kapliczce. W chwilę później na ścianie tego miejsca religijnego kultu pojawił się wykonany węglem, pięknie wykaligrafowany napis: „Byłem. Wodę piłem. Woda dobra... Adam Mickiewicz”. Czujecie bluesa? Na ścianie kapliczki! Ale czad...
Drugie, udokumentowane „romantyczne graffitti”, jakie wyszło spod ręki naszego Wieszcza, pojawiło się na altance w majątku p. Zaleskich w Pustowarówce. Była to już znacznie bardziej rozbudowana forma literacka, zaczynająca się od słów: „Jeżeliś prawy Polak, masz czyste sumienie...” Niestety – dla potomnych ocalała tylko pierwsza linijka tego malunku (ówczesne „spray’e” miały ograniczoną trwałość)... Ale już po tych 13 sylabach można się zorientować, że treści głoszone wówczas przez młodych buntowników znacznie odbiegały od współczesnych przesłań typu HWDP... Pomijam już fakt, że o na wykonanie swego graffitti Adam otrzymał przyzwolenie gospodarzy obiektu...

Ciekawe, jak radziłby sobie Największy Polski Poeta, gdyby dane mu było stanąć w szranki ze współczesnymi tuzami show-businessu? No cóż, obecne media są znacznie łaskawsze dla ulubieńców tłumu; jako człowiek niezwykle popularny byłby więc Adam skazany na sukces, z wszelkimi tego konsekwencjami (bankiety, salony, paparazzi, Wiktory, Nagrody Nobla etc.). ZNANY SONGWRITER MICKIEWICZ odbierał by w ZAIKSIE honoraria przewyższające łączne zarobki Olewicza, Dutkiewicza i Cygana... Wątpiących odesłać można do wysłuchania mickiewiczowskich hitów w wykonaniu Marka Grechuty („Niepewność”), Czesława Niemena („Dobranoc”), czy aktorów Gliwickiego Teatru Muzycznego (musical „Mickiewicz”).
A gdyby tak jeszcze Wieszcz wystąpił w „Tańcu z Gwiazdami”, prognozować by można ogólnonarodowe szaleństwo na jego punkcie!
Ech, i pomyśleć, że autor najpopularniejszych w XIX w. „Pieśni” (popełnionych wspólnie z niejakim Moniuszką) nie mógł znaleźć sponsora na wystawienie opery! I to opery pisanej do muzyki kultowego już wtedy Chopina!

Jeszcze lepiej radziłby sobie ADAM MICKIEWICZ W TOPOWYCH AGENCJACH REKLAMOWYCH JAKO COPYWRITER. Samymi cytatami z „Pana Tadeusza” wypromować by można większość produktów spożywczych występujących dziś w sprzedaży! Z każdej stronicy narodowej epopei wyzierają smakowite opisy biesiad, a przy tej okazji zarówno win, jak i mocniejszych trunków, napojów wszelakich, serów, wędlin, tortów, ciast, lodów, zup, bigosów, potraw mięsnych, rybnych i wegeteriańskich (grzyby!) etc. etc.
Gdańska Wódka” zachwalana jest otwartym tekstem zarówno w „Pani Twardowskiej” i „Panu Tadeuszu”! Przepyszny opis parzenia kawy z Soplicowie jest już sam w sobie perełką reklamy! Potentaci farmaceutyczni korzystali by zapewne z apteczki Wojszczanki, a producent znanego napoju energetyzującego (tego z czerwonym bykiem) zrezygnowałby z usług skaczącego raz lepiej, raz gorzej innego Mistrza Adama (Małysza) na rzecz dziarskiego zawołania z „Ody”: „Młodości! Dodaj mi skrzydła!”... A lokomotywą promocji kosmetyków i mody została by niewątpliwie ciotka Telimena...
Ileż to radości dać by mogło szukanie ukrytych, reklamowych przekazów, np. „Znasz LEE – ten krój?”, czy „Pan TaDAEWOOsz”... Dwaj odziani na niebiesko, podstarzali szlachcice gadali by całymi godzinami przez swe komórki, powtarzając do znudzenia: „TAK, TAK, mój Gerwazy... TAK, TAK mój Protazy...”. Wystarczy?...

Oczywiście – żyjący hipotetycznie w XXIw. Adam Mickiewicz – nie uchroniłby się (jak większość znanych twórców) przed kradzieżą wartości intelektualnych. Czy byłby tym zaskoczony? Raczej nie... Jego „Sonety” ukazały się wszak w wydaniu pirackim we Lwowie w 1827r.! Druk opracowano bardzo starannie, dołączając do niego (w promocji?) nuty utworu „Do Niemna” z muzyką Karola Lipińskiego... Tańsza i jakościowo lepsza edycja nielegalnego wydania doprowadziła Poetę do wściekłości (nie mówiąc już o znacznym uszczupleniu spodziewanych wpływów autorskich)...
Czy przeniesiony żywcem z XIX wieku do naszej rzeczywistości Adam Mickiewicz przeżyłby szok cywilizacyjny? Z pewnością nie tak duży, jak by się można było spodziewać! Spisywana przez niego od 1829r. futurologiczna wizja świata („Historii Przyszłości”) zaczynała się w 2000r. i opisywała dwa najbliższe nam wieki... Z informacji i przekazów, które przetrwały do naszych czasów wynika, że Autor przewidywał niebywały rozkwit techniki... A więc balony, latające w powietrzu „jak żurawie lub gęsi”, mogące docierać na inne planety... Również gęstą sieć kolei żelaznych, po których pędzić będą „domy i sklepy zbudowane z żelaza”... Także olbrzymie okręty do rozwożenia towarów w różne części świata... Przekazywanie informacji do najdalszych zakątków naszego globu możliwe być miało dzięki „Archimedesowym zwierciadłom”, odbijającym w mgnieniu oka świetlne sygnały (światłowód?)... Potężne teleskopy zapewnić miały podglądanie życia na odległych gwiazdach, a specjalne „akustyczne przyrządy” sprawić, że „siedząc spokojnie przy kominku w hotelach, można słuchać dawanych w mieście koncertów lub wykładów lekcji publicznych”... I tylko wizja przykrytych ogromnymi dachami, ogrzewanych i sztucznie oświetlonych miast trzeciego tysiąclecia, zamieszkiwanych przez nie znających widoku słońca i uroków wiejskiego życia ludzi-kanibali była nad wyraz przygnębiająca...
Zważywszy, że telefon wymyślono dopiero w 1875r, fonograf – dwa lata później, a Juliusz Verne, najsłynniejszy XIX-wieczny pisarz science-fiction wydał swoją pierwszą powieść dopiero w 1863r – zaiste – porażający w swej przenikliwości profetyzm ... Mistrz Adam zaimponować mógł swoją dedukcją nawet Kazimierze Szczuce; sygnalizował bowiem wielokrotnie nadchodzącą erę emancypację kobiet...

I jak tu nie nazywać Adama Mickiewicza Wieszczem? Wszak to on przewidział i szczegółowo opisał zjawisko międzynarodowego terroryzmu (zainteresowanych odsyłam do lektury „Konrada Wallenroda”), powstanie Unii Europejskiej („Pielgrzym Polski”), narodziny komunizmu (polecam „Skład Zasad”) i nowoczesnego Public Relations („Kiedy szlesz bilet bogatym” – toż to jeden pyszny wykład marketingu!)...
Sympatię współczesnych zjednać mu powinna jeszcze jedna przypadłość charakteru: Wielki Poeta nie cierpiał (zresztą z wzajemnością) pseudo-literackiej, stołecznej elity – mówiąc językiem współczesnym: „warszawki” , o czym świadczą jego liczne listy i polemiki. Nie przepadał też za politykami, określając ich ogólnie: „... cisi, ciemni, mali ludzie...” („Gęby za lud krzyczące” – tego wiersza nie pokochają nigdy żadni rządzący!).
Deja Vu?
Ale to jest już temat na zupełnie inny artykuł... J

Lech Makowiecki

P.S. I jeszcze jedno: kochajcie Mickiewicza! Naprawdę – jest za co...
A swoją drogą: kiedy wreszcie powstanie film fabularny, oparty na biografii poety... Wszak całe jego życie – to gotowy scenariusz! Byle go tylko nie zepsuć...
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz