28 mar 2011

28.03.2011 - pierwszy dzień rekolekcji

                Dziś młodzież naszego Gimnazjum przeżywala pierwszy dzień rekolekcji. Najważniejszym punktem dzisiejszego dnia bylo nabożeństwo Drogi Krzyżowej prowadzone przez naszych uczniów. Wśród czytających byli świetni recytatorzy, dlatego wiele osób mogło dokładnie zrozumieć i przeżyć to, co było najgłębszym sensem czytanych słów. Rozważania zostały napisane przez jednego z salezjanów z Łodzi. Rozważania można przypomnieć sobie klkając TUTAJ.
                Rekolekcje prowadzi proboszcz Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku - o. Henryk Całka SI (jezuita oczywiście! i taki jak sam mówi "matematyczne nazwisko").
                Piosenką dzisiejszego dnia jest ta, którą napisał Artur Kaszowski, a którą możesz posłuchać klikając tutaj.  Jutro kolejny dzięń rekolekcji. Będziemy mieli okazję zobaczyć kilka scenek z naszymi uczniami w roli głównej...



Wyjść z tłumu za Jezusem – Droga Krzyżowa dla młodzieży.

Wstęp:
Na co dzień żyjemy w tłumie. W mniejszym czy wiekszym, ale w tłumie, który nas w siebie wciaga, przemożnie na nas wpływa, kieruje nami i rzadzi. Jest to tłum klasy, grupy, towarzystwa, zbiegowiska. Tłum publiczności, telewidzów, masowych odbiorców i konsumentów. Tłum skandujących, rechoczących, zakrzykujących. Tłum zwolenników, wyznawców, fanów, kibiców... mówi się „szary tłum” (mimo barwnych ubiorów), bo giniemy w nim, roztapiamy się w jego masie, stajemy się tylko jego elementem, a nie naprawdę sobą – osobą. Trzeba wiec wyrwać się  z tego jakiegokolwiek bądź tłumu, żeby uwolnić nasz umysł, serce, wole, sumienie.
Stać się to może tylko przez spotkanie Kogoś, kto widzi ciebie niepowtarzalnym, odrębnym, wolnym. Tym Kimś jest Jezus, który wciąż gdzieś niedaleko przechodzi, a na którego nie można gapić się stojąc w tłumie – trzeba wyjść i pójść z Nim – choćby nawet zupełnie samotnie. Pójdź więc!  

STACJA I

Jezus przez tłum osądzony


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Nawet się nie zastanawiasz,
Mówiąc, ze jesteś przeciw,
Ze jesteś zbuntowany,
Ze jesteś wielbicielem,
Ze jesteś przeciwnikiem, zwolennikiem...
Dlaczego?!
Bo musisz tak samo jak inni, tak?
Bo tak postępują wszyscy?
Gdy nienawidzą – ty tez nienawidzisz.
Gdy potępiają - ty też potępiasz.
Gdy ruszają masą – ty ruszasz z nimi.
Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami –
Ty tez musisz rzucić.
Gdy skazują kogoś – ty też skazujesz.
Nawet nie wiesz kogo, za co i na co...
Pytaj wciąż dlaczego?!
Bodaj sto razy pytaj siebie – dlaczego?
Zanim z tłumem potępisz, wydrwisz,
Ukrzyżujesz niewinnego.
To ciągle zadawane sobie pytanie
Wyodrębni cię z tej bezkształtnej masy
Jako Człowieka!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA II

Jezus samotnie dźwiga ciężar krzyża


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...
W tłumie czujesz się bardziej swojsko.
Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś samotnie.
Gdy inni jedzą kołacz bez pracy – ty też.
Gdy inni cwaniacko i bezczelni
Unikają wszelkiego trudu i ciężaru – ty też.
Razem z takimi szukasz lekkiej,
Łatwej i przyjemnej miłości,
Takiej przyjaźni, nauki, pracy,
Podobnej im wiary i religii...
Ale przypatrz się tym ludziom uważnie.
Czy są naprawdę szczęśliwi,
Godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie!
To są Ci od „nieznośnej lekkości bytu”:
Puści, słabi, rozmyci...
Widzisz, tak już jest,
Ze siłę, wartość, hart ciała i ducha
Kształtuje się przez przyjmowanie,
A nie odrzucanie ciężaru
Zadań, zasad, obowiązków.
Przyjmuj więc ciężar
Trudniejszej miłości, nauki, wiary
I nie idź drogą łatwizny,
Która czyni człowieka
Słabym, bezwolnym – żadnym.
I nie bój się, bo Jezus
I tak poniesie tę część ciężaru,
Która przekracza twoje siły.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA 3

Jezus upada, by powstać


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Widzisz, ze wokół
Tylu jest ludzi małych, dla których człowieczeństwo
To „ za wysokie progi”.
Wolą pełzać niż się wspinać.
Nie patrzą w niebo,
Nie szukają tego,
Co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne,
Bo bardziej pociąga ich to,
Co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne.
Mówią: raz się żyje – warto pogrzeszyć,
To też dla ludzi” ...
I tak często upadają,
Ze już zapomnieli,
Ze można powstać z pozycji,
W jakiej żyją płazy.
Oczywiście trudno nie upaść,
Gdy cię popychają,
Podstawiają nogi i sami leża.
Najgorzej jednak stracić z oczu niebo
I tęsknotę za czystą,
Podniesioną w górę twarzą.
To dzięki niej jesteś wart miana człowieka.
Odzyskujesz ja, gdy wstajesz,
Unosisz ją ku Bogu,
Ocierasz z brudu
Jak Jezus.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 4
Jezus spotyka Matkę, która nie zawodzi...

Kłaniamy Ci się Jezu Chryste ....

Może tak jak inni
Mówisz o niej „stara”?
Może tak jak inni – wstydzisz się jej,
Uciekasz od jej czułości, troski, pouczeń.
Może tak jak inni – nie chcesz znać
Ilości łez wylanych nad tobą.
Powiedz – dlaczego?
Bo teraz jest taka moda, taki styl?
Bo matka nie pasuje do zgrai twoich idoli?
Ale przyznaj gdy inni Cię zawiodą,
Zdradza, wykpią – do kogo wracasz?
U kogo szukasz przytuliska?
Kto okazuje się bardziej wierny niż ona?
Kto kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej?
Gdy tłum cielęco wpatrzony w swoich idoli
Odrywa cię od domu,
Byś zapomniał kim jesteś –
Wracaj wtedy do matki,
By odnaleźć siebie,
By usłyszeć w sobie serce i to,
Co zakrzyczał w tobie i startował tłum.
Przychodź i patrz w twarz Maryi Matki,
By wiedzieć, co kochać
W dziewczynie, w kobiecie, w matce.
Tak szuka się twarzy Jezusa,
Twarzy miłości, własnej twarzy ...

Któryś za nas cierpiał rany...

STACJA 5

Ktoś, kto przestał być gapiem, pomaga Jezusowi


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiesz chyba, jak trudno,
O litość w bezlitosnym tłumie.
A jeszcze trudniej zdobyć się na odwagę,
By wyjść z tłumu,
Stanąć po stronie bezbronnego, potępianego,
Bitego, poniewieranego.
Łatwiej jest stać i gapić się ...
Jak ów Szymon cyrenejczyk.
Popatrz – wokół nas coraz więcej takich gapiów,
Kibiców, oglądaczy tragedii świata
Siedzących w fotelach, znudzonych
I przeżuwąjcych wszystko jak gumę.
Szpalery milionów manekinów bez serc i ducha.
I dlatego potrzeba Ci drżenia serca,
Przebudzenia z telewizyjnej śpiączki i bierności.
Potrzeba Ci zrobienia
Choć jednego kroku ku człowiekowi,
Okazania współczucia,
Zaleczenia choć jednej rany,
Ulżenia komuś,
Choćby tylko przez życzliwą obecność.
To właśnie ocali w tobie człowieka
W tych nieludzkich i bezdusznych czasach
I już nigdy nie przejdziesz obok tragedii obojętnie,
Gdy raz w czyjejś zbolałej twarzy
Dostrzegłeś spojrzenie Jezusa./

Któryś za nas cierpiał rany ...


STACJA  6

Dziewczyna zawstydza tłum swa odwaga


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste .....    

Czy wiesz, ze tłum uwielbia tak zwaną równość?
Nie znosi tych, którzy się wychylają,
Którzy przerastają tłum mądrością,
Wielkością serca, odwagą.
Czy wiesz dlaczego tak jest?
Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali,
Którzy nie chcą dorastać do czyjeś
Wielkości, heroiczności, wielkoduszności.
Dlatego pragną zastraszać tych,
Którzy ich przerastają.
Ale patrz, wobec czyjejś nagłej
I odważnej wspaniałomyślności
Tłum cofa się zawstydzony
Swoim prymitywizmem,
Jak przed ta dziewczyna zwaną Weroniką,
Która ocaliła wtedy
I twarz Jezusa, i twarz człowieka.
W tobie też jest sporo dobroci,
Współczucia, chęci pomocy,
Ale hamuje je lęk, strach, obawa.
Pamiętaj, że bez odwagi
Mogą się one nigdy nie ujawnić
I powoli zacząć zanikać.
Bez odwagi twoja dobroć, miłość i wiara
Będą zawsze takie nijakie lub byle jakie.
Dlatego nie kryj się z nimi w tłumie.
Wznieś się z nimi ponad niego.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 7

Jezus znów powstaje i wyprostowuje się


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Już wiesz, że Ci, którzy pełzają,
Chcą ściągnąć w dół tych,
Którzy zaszli wysoko.
Ci, co tarzają się w błocie
Ochlapują nim tych,
Którzy pozostali jeszcze czyści.
Czemu?
Żeby się nikt nie wyróżniał – mówią –
Bo jeśli wszyscy będą brudni, znaczyć będzie,
Ze brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym.
Napewno słyszysz wokół
Takie uzasadnienia, usprawiedliwienia zła,
Grzechu, perwersji.
Może i ty w końcu w to uwierzysz
Zwłaszcza wówczas, gdy upadniesz.
Ale dopiero, gdy powstaniesz,
Trzymając się ręki Jezusa;
Gdy oczyścisz się, obmyjesz,
Przetrzesz „zachlapane okna” sumienia –
Zobaczysz wszystko jakim jest naprawdę.
Zobaczysz tragedię człowieka
Zaślepionego przez zło, opętanego do zatracenia.
Powstawaj wiec i patrz na wszystko
W prawdzie i prostocie,
Nazywając brud – brudem ,
Grzech – grzechem , zło – złem.
Wtedy pomożesz powstać innym.

Któryś za nas cierpiał rany....

STACJA 8

Jezus nie chce sentymentalnych łez


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Może przyłapałeś się na tym,
Ze w kościele, razem z tłumem,
Wzruszyłeś się.
Ze stojąc w tłumie nad czyimś grobem,
Nawet zapłakałeś.
Podczas publicznej zrzutki na „biedne dzieci”
Dałeś wszystko, co miałeś przy sobie.
I być może razem z tamtym tłumem sadzisz,
Ze jesteś religijny, współczujący, ofiarny ...
Ale powiedz szczerze:
Jesteś, czy tylko bywasz takim od święta,
Na co dzień rozgrzeszając się tym
Z braku wiary, wrażliwości, współczucia,
Chęci pomocy?
Bo przecież nie „świąteczne” porywy serca
Świadczą o tobie,
Lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie.
I według tego oceniaj siebie.
A najlepiej – patrz w Jezusową twarz
W samotności i milczeniu
Odnajdziesz ją wtedy w tych wszystkich,
Wobec których byłeś nieczuły, brutalny, obojętny.
I jedna łza żalu –
Ta wypłakana „od środka” –
Uczyni dla twojego serca więcej
Niż wszystkie spektakularne
Zbiorowe uniesienia.

Któryś za nas Cierpiał rany ...

STACJA 9

Jezus zbiera siły by iść dalej


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Być może uwierzyłeś w coś, naprawdę pięknego.
Może podjąłeś się czegoś trudnego,
Porwałeś się  na cos wielkiego.
Ale wkrótce okazało się,
Jak trudno przy tym trwać przez cały czas
Lub nieustępliwie to zdobywać.
Wiesz, ze siły szybko opadają,
Entuzjazm stygnie, kusi łatwizna ...
Zwłaszcza ze słyszysz dookoła:
A nie mówiliśmy?
Kto to słyszał – z motyką na słońce?
To dla nawiedzonych frajerów!
Nam lepiej tam bez takich niebieskich ideałów,
Przynajmniej wyjdziemy na swoje!”
I może w chwili słabości lub załamania
Już tylko im wierzysz
Tracąc wiarę w siebie, w Boga,
Zapominając, ze On jest
Panem - rzeczy - nie możliwych.
Nie słuchaj nigdy tych,
którzy na nic wielkiego się nie zdobyli.
Zbierz siły swoje i te od Boga.
Dojdziesz i osiągniesz!!
Może i resztki mi sił, ale dojdziesz jak Jezus!

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA X

Jezus obnażony przez bezwstydnych


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiedz,
Ze żyć inaczej niż tłum –
Piękniej, uczciwiej, godniej –
Jest zawsze ciężko,
Bo prawie samotnie,
Bo niebezpiecznie.
Bo może zdarzyć się tak, ze osłabniesz,
Potkniesz się, przegrasz, zboczysz, upadniesz.
Wtedy tłum, jakby tylko czekając, wyolbrzymi wszystko,
Obniesie Cię na językach,
Będzie się delektował tym bezwstydnie,
Chcąc jakby pozbawić Cię wszystkiego,
Co jeszcze w Tobie dobre, piękne i wielkie.
Tłum plotkarzy, szyderców,
Łowców sensacji i skandali
Żyć bez tego nie może –
Jak sępy bez padliny.
Jednak nie trać wtedy spokoju i godności.
Patrz na nich, tak jak Jezus, który widział,
Ze najchętniej obnażają innych Ci,
Którzy sami maja najwięcej do ukrycia.
A może oni szyderczym śmiechem
Zagłuszają w sobie płacz
Za utracona niewinnością,
Czystością  i wielkością?  

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XI

Jezus przybity do krzyża -  znak sprzeciwu i wielkości


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste  ....

A jeśli masz już etykietę frajera,
Idealisty, Don Kichota –
To wiedz, ze Ci z tłumu cwaniaków,
Arogantów, groszorobów
Będą chcieli zrobić z Ciebie symbol człowieka,
który nie wie jak żyć,
który już przegrał życie,
bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje.
Ale pamiętaj:
Taki właśnie jesteś ludziom potrzebny –
Mimo wszystko!
Dlaczego?
Bo mimo swego osamotnienia i kpin,
Razów zbieranych od życia i od bliźnich,
Budzisz w ludziach tęsknotę za życiem
Wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby.
Jesteś znakiem sprzeciwu
Wobec życia na poziomie brzucha i hormonów.
Jesteś znakiem pamięci
O życiu oddanym, spełnionym sensownym,
Przedłużonym w wieczność.
Nie bój się,
Długo nie będziesz sam,
Bo przebudzisz innych.
Tylko bądź sobie wierny –
Jak Jezus krzyżowi.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XII

Jezus umiera na dowód, ze kocha naprawdę


Kłaniamy Ci się Panie Jezu

Zauważyłeś może,
Ze tłum rządzi się przy pomocy
Sloganów czy haseł
Schlebiających temu, co jest ludzką potrzeba
Znaczenia, wygody, szczęścia, bezpieczeństwa.
Teraz jest czas potężnych środków zwodzenia
I uwodzenia milionów ludzi.
Uwodzenia tanimi obietnicami bez pokrycia.
Ale ty pamiętaj o tym,
Ze Jezus nie zwodzi ani nie uwodzi –
Jest to specjalność Jego przeciwnika.
Krzyż i martwe ciało Jezusa na nim
Jest znakiem prawdy i obietnicy,
Za która warto odda życie,
Aby je mieć na wieczność.
Teraz, gdy odbiera się innym życie,
Aby nie „komplikować” własnego –
Obietnica i prawda o czymś stokroć cenniejszym
Od wygody i złudzonego szczęścia
Broni nas przed natłokiem kłamstw,
Zwodniczych obietnic iluzji.
Tylko Jezus poręczył te obietnice i tę prawdę,
Ze jesteś kochany
I możesz być na wieczność szczęśliwy.
NAPRAWDE,
Bo ON JEST PRAWDĄ!!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIII
Przy Jezusie zostają najwierniejsi
Kłaniamy ci się Panie Jezu ....

Nie bój się nocy,
Choćby wszyscy uwierzyli,
Ze ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie.
Nie ulegaj uczuciu beznadziei,
Choćby wszyscy poddali się rozpaczy.
Nie bój się śmierci,
Choćby Ci się zdawało,
Ze umiera wszystko, dla czego warto jeszcze żyć.
Nie bój się jak Ci,
Którzy przyszli jednak po ciało Jezusa,
choć zdawać się mogło,
ze przegrał i światem rządzi Książe ciemności.
Choćby Ci zgasły wszystkie gwiazdy –
ufai, trwaj i  żyj,
trzymając się wiary,
jak ostatniej,
lecz żywej gwiazdy.
Gwiazdy są także i po to,
by w ciemności nocy przypominać o słońcu,
które JEST,
choć długa noc zdaje się temu przeczyć.
Tak i uparcie zachowywana wiara
Przypomina o                 YUM KTÓRY JEST,
A ty jesteś tylko przez Niego
I dzięki Niemu.

STACJA XIV

Jezus przechodzi przez grób do życia


Kłaniamy ci się Panie Jezu

Zauważ, tłum jest zwykle krótkowzroczny.
Nie potrafi cierpliwe czekać – szybko traci
Wiarę i nadzieje. Nie pamięta dawnych obietnic.
I ja ... i ty tez tacy jesteśmy. Jeśli nie widzi się
Szybkiego efektu, sukcesu, wygranej –
Porzuca się zwykle tego, komu się wierzyło –
Czyli zdradza się go. Tak było i jest z ludźmi,
Którzy uwierzyli i poszli za nim.
Wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której
Zdaje się, ze Boga nie ma i wszystko umiera.
Popatrz na ziarno które kiełkuje
Pod martwa, pokryta śniegiem ziemia.
Ono mówi ci, ze czasem cos musi umrzeć,
żeby żyć naprawdę, bo jest prawdziwe.
I zrozum, ze rzadko to, co efektowne,
Spełniające się natychmiast – jest prawdziwe.
To, co Boże i wieczne dojrzewa w ciszy,
A owocuje tysiąckrotnie. O tym nam mówi
Ciało Jezusa złoże w grobie, a budzące
Do życia wszystko, co tylko pozornie umarło.
Bo co ma w sobie prawdziwa miłość - nie umiera.
Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to,
Co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał.
A wtedy wszystko, co tu kochałeś,
Czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś –
Zostanie wraz z Tobą przeprowadzone przez Jezusa
Do życia, które już umrzeć nie może.

Któryś za nas cierpiał rany

Modlitwa


Jezu, Ty szukasz w tłumie jakiejś twarzy – niepowtarzalnej,
Jedynej wśród synów / córek człowieczych. Może teraz właśnie
Patrzysz w moja twarz, znając, cała moja historie i widząc
Moje dalsze dzieje – IMIĘ, do którego mam dorastać, a którego jeszcze
Nie znam. Choć Ty nim mnie wołasz ... chce cię wciąż oto imię pytać. Pomóż mi wiec opuścić ten nijaki tłum, pokazując mi moja nijakość bezimienność, czyli podobieństwo do tłumu. Dodaj mi odwagi, by – na przekór presji, zniewoleniu, ogólnemu bezwładowi – wybierać wciąż Ciebie, twoja wole i wezwania, podobieństwo do Ciebie. Tylko wtedy JESTEM tym, kim mam być, kogo ty we mnie kochasz, kogo razem ze mną we mnie tworzysz – każdym krokiem po krzyżowej drodze mojego życia do zbawienia. Zbawienia, które jest najpiękniejszym spełnieniem zadanego mi imienia i moich ludzkich dziejów, których ty jesteś początkiem i wiecznością. Amen.



Wyjść z tłumu za Jezusem (dla młodzieży) Drukuj
Wyjść z tłumu za Jezusem – Droga Krzyżowa dla młodzieży.

Wstęp:
Na co dzień żyjemy w tłumie. W mniejszym czy wiekszym, ale w tłumie, który nas w siebie wciaga, przemożnie na nas wpływa, kieruje nami i rzadzi. Jest to tłum klasy, grupy, towarzystwa, zbiegowiska. Tłum publiczności, telewidzów, masowych odbiorców i konsumentów. Tłum skandujących, rechoczących, zakrzykujących. Tłum zwolenników, wyznawców, fanów, kibiców... mówi się „szary tłum” (mimo barwnych ubiorów), bo giniemy w nim, roztapiamy się w jego masie, stajemy się tylko jego elementem, a nie naprawdę sobą – osobą. Trzeba wiec wyrwać się  z tego jakiegokolwiek bądź tłumu, żeby uwolnić nasz umysł, serce, wole, sumienie.
Stać się to może tylko przez spotkanie Kogoś, kto widzi ciebie niepowtarzalnym, odrębnym, wolnym. Tym Kimś jest Jezus, który wciąż gdzieś niedaleko przechodzi, a na którego nie można gapić się stojąc w tłumie – trzeba wyjść i pójść z Nim – choćby nawet zupełnie samotnie. Pójdź więc!  

STACJA I

Jezus przez tłum osądzony


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Nawet się nie zastanawiasz,
Mówiąc, ze jesteś przeciw,
Ze jesteś zbuntowany,
Ze jesteś wielbicielem,
Ze jesteś przeciwnikiem, zwolennikiem...
Dlaczego?!
Bo musisz tak samo jak inni, tak?
Bo tak postępują wszyscy?
Gdy nienawidzą – ty tez nienawidzisz.
Gdy potępiają - ty też potępiasz.
Gdy ruszają masą – ty ruszasz z nimi.
Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami –
Ty tez musisz rzucić.
Gdy skazują kogoś – ty też skazujesz.
Nawet nie wiesz kogo, za co i na co...
Pytaj wciąż dlaczego?!
Bodaj sto razy pytaj siebie – dlaczego?
Zanim z tłumem potępisz, wydrwisz,
Ukrzyżujesz niewinnego.
To ciągle zadawane sobie pytanie
Wyodrębni cię z tej bezkształtnej masy
Jako Człowieka!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA II

Jezus samotnie dźwiga ciężar krzyża


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...
W tłumie czujesz się bardziej swojsko.
Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś samotnie.
Gdy inni jedzą kołacz bez pracy – ty też.
Gdy inni cwaniacko i bezczelni
Unikają wszelkiego trudu i ciężaru – ty też.
Razem z takimi szukasz lekkiej,
Łatwej i przyjemnej miłości,
Takiej przyjaźni, nauki, pracy,
Podobnej im wiary i religii...
Ale przypatrz się tym ludziom uważnie.
Czy są naprawdę szczęśliwi,
Godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie!
To są Ci od „nieznośnej lekkości bytu”:
Puści, słabi, rozmyci...
Widzisz, tak już jest,
Ze siłę, wartość, hart ciała i ducha
Kształtuje się przez przyjmowanie,
A nie odrzucanie ciężaru
Zadań, zasad, obowiązków.
Przyjmuj więc ciężar
Trudniejszej miłości, nauki, wiary
I nie idź drogą łatwizny,
Która czyni człowieka
Słabym, bezwolnym – żadnym.
I nie bój się, bo Jezus
I tak poniesie tę część ciężaru,
Która przekracza twoje siły.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA 3

Jezus upada, by powstać


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Widzisz, ze wokół
Tylu jest ludzi małych, dla których człowieczeństwo
To „ za wysokie progi”.
Wolą pełzać niż się wspinać.
Nie patrzą w niebo,
Nie szukają tego,
Co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne,
Bo bardziej pociąga ich to,
Co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne.
Mówią: raz się żyje – warto pogrzeszyć,
To też dla ludzi” ...
I tak często upadają,
Ze już zapomnieli,
Ze można powstać z pozycji,
W jakiej żyją płazy.
Oczywiście trudno nie upaść,
Gdy cię popychają,
Podstawiają nogi i sami leża.
Najgorzej jednak stracić z oczu niebo
I tęsknotę za czystą,
Podniesioną w górę twarzą.
To dzięki niej jesteś wart miana człowieka.
Odzyskujesz ja, gdy wstajesz,
Unosisz ją ku Bogu,
Ocierasz z brudu
Jak Jezus.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 4
Jezus spotyka Matkę, która nie zawodzi...

Kłaniamy Ci się Jezu Chryste ....

Może tak jak inni
Mówisz o niej „stara”?
Może tak jak inni – wstydzisz się jej,
Uciekasz od jej czułości, troski, pouczeń.
Może tak jak inni – nie chcesz znać
Ilości łez wylanych nad tobą.
Powiedz – dlaczego?
Bo teraz jest taka moda, taki styl?
Bo matka nie pasuje do zgrai twoich idoli?
Ale przyznaj gdy inni Cię zawiodą,
Zdradza, wykpią – do kogo wracasz?
U kogo szukasz przytuliska?
Kto okazuje się bardziej wierny niż ona?
Kto kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej?
Gdy tłum cielęco wpatrzony w swoich idoli
Odrywa cię od domu,
Byś zapomniał kim jesteś –
Wracaj wtedy do matki,
By odnaleźć siebie,
By usłyszeć w sobie serce i to,
Co zakrzyczał w tobie i startował tłum.
Przychodź i patrz w twarz Maryi Matki,
By wiedzieć, co kochać
W dziewczynie, w kobiecie, w matce.
Tak szuka się twarzy Jezusa,
Twarzy miłości, własnej twarzy ...

Któryś za nas cierpiał rany...

STACJA 5

Ktoś, kto przestał być gapiem, pomaga Jezusowi


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiesz chyba, jak trudno,
O litość w bezlitosnym tłumie.
A jeszcze trudniej zdobyć się na odwagę,
By wyjść z tłumu,
Stanąć po stronie bezbronnego, potępianego,
Bitego, poniewieranego.
Łatwiej jest stać i gapić się ...
Jak ów Szymon cyrenejczyk.
Popatrz – wokół nas coraz więcej takich gapiów,
Kibiców, oglądaczy tragedii świata
Siedzących w fotelach, znudzonych
I przeżuwąjcych wszystko jak gumę.
Szpalery milionów manekinów bez serc i ducha.
I dlatego potrzeba Ci drżenia serca,
Przebudzenia z telewizyjnej śpiączki i bierności.
Potrzeba Ci zrobienia
Choć jednego kroku ku człowiekowi,
Okazania współczucia,
Zaleczenia choć jednej rany,
Ulżenia komuś,
Choćby tylko przez życzliwą obecność.
To właśnie ocali w tobie człowieka
W tych nieludzkich i bezdusznych czasach
I już nigdy nie przejdziesz obok tragedii obojętnie,
Gdy raz w czyjejś zbolałej twarzy
Dostrzegłeś spojrzenie Jezusa./

Któryś za nas cierpiał rany ...


STACJA  6

Dziewczyna zawstydza tłum swa odwaga


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste .....    

Czy wiesz, ze tłum uwielbia tak zwaną równość?
Nie znosi tych, którzy się wychylają,
Którzy przerastają tłum mądrością,
Wielkością serca, odwagą.
Czy wiesz dlaczego tak jest?
Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali,
Którzy nie chcą dorastać do czyjeś
Wielkości, heroiczności, wielkoduszności.
Dlatego pragną zastraszać tych,
Którzy ich przerastają.
Ale patrz, wobec czyjejś nagłej
I odważnej wspaniałomyślności
Tłum cofa się zawstydzony
Swoim prymitywizmem,
Jak przed ta dziewczyna zwaną Weroniką,
Która ocaliła wtedy
I twarz Jezusa, i twarz człowieka.
W tobie też jest sporo dobroci,
Współczucia, chęci pomocy,
Ale hamuje je lęk, strach, obawa.
Pamiętaj, że bez odwagi
Mogą się one nigdy nie ujawnić
I powoli zacząć zanikać.
Bez odwagi twoja dobroć, miłość i wiara
Będą zawsze takie nijakie lub byle jakie.
Dlatego nie kryj się z nimi w tłumie.
Wznieś się z nimi ponad niego.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 7

Jezus znów powstaje i wyprostowuje się


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Już wiesz, że Ci, którzy pełzają,
Chcą ściągnąć w dół tych,
Którzy zaszli wysoko.
Ci, co tarzają się w błocie
Ochlapują nim tych,
Którzy pozostali jeszcze czyści.
Czemu?
Żeby się nikt nie wyróżniał – mówią –
Bo jeśli wszyscy będą brudni, znaczyć będzie,
Ze brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym.
Napewno słyszysz wokół
Takie uzasadnienia, usprawiedliwienia zła,
Grzechu, perwersji.
Może i ty w końcu w to uwierzysz
Zwłaszcza wówczas, gdy upadniesz.
Ale dopiero, gdy powstaniesz,
Trzymając się ręki Jezusa;
Gdy oczyścisz się, obmyjesz,
Przetrzesz „zachlapane okna” sumienia –
Zobaczysz wszystko jakim jest naprawdę.
Zobaczysz tragedię człowieka
Zaślepionego przez zło, opętanego do zatracenia.
Powstawaj wiec i patrz na wszystko
W prawdzie i prostocie,
Nazywając brud – brudem ,
Grzech – grzechem , zło – złem.
Wtedy pomożesz powstać innym.

Któryś za nas cierpiał rany....

STACJA 8

Jezus nie chce sentymentalnych łez


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Może przyłapałeś się na tym,
Ze w kościele, razem z tłumem,
Wzruszyłeś się.
Ze stojąc w tłumie nad czyimś grobem,
Nawet zapłakałeś.
Podczas publicznej zrzutki na „biedne dzieci”
Dałeś wszystko, co miałeś przy sobie.
I być może razem z tamtym tłumem sadzisz,
Ze jesteś religijny, współczujący, ofiarny ...
Ale powiedz szczerze:
Jesteś, czy tylko bywasz takim od święta,
Na co dzień rozgrzeszając się tym
Z braku wiary, wrażliwości, współczucia,
Chęci pomocy?
Bo przecież nie „świąteczne” porywy serca
Świadczą o tobie,
Lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie.
I według tego oceniaj siebie.
A najlepiej – patrz w Jezusową twarz
W samotności i milczeniu
Odnajdziesz ją wtedy w tych wszystkich,
Wobec których byłeś nieczuły, brutalny, obojętny.
I jedna łza żalu –
Ta wypłakana „od środka” –
Uczyni dla twojego serca więcej
Niż wszystkie spektakularne
Zbiorowe uniesienia.

Któryś za nas Cierpiał rany ...

STACJA 9

Jezus zbiera siły by iść dalej


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Być może uwierzyłeś w coś, naprawdę pięknego.
Może podjąłeś się czegoś trudnego,
Porwałeś się  na cos wielkiego.
Ale wkrótce okazało się,
Jak trudno przy tym trwać przez cały czas
Lub nieustępliwie to zdobywać.
Wiesz, ze siły szybko opadają,
Entuzjazm stygnie, kusi łatwizna ...
Zwłaszcza ze słyszysz dookoła:
„A nie mówiliśmy?
Kto to słyszał – z motyką na słońce?
To dla nawiedzonych frajerów!
Nam lepiej tam bez takich niebieskich ideałów,
Przynajmniej wyjdziemy na swoje!”
I może w chwili słabości lub załamania
Już tylko im wierzysz
Tracąc wiarę w siebie, w Boga,
Zapominając, ze On jest
Panem - rzeczy - nie możliwych.
Nie słuchaj nigdy tych,
którzy na nic wielkiego się nie zdobyli.
Zbierz siły swoje i te od Boga.
Dojdziesz i osiągniesz!!
Może i resztki mi sił, ale dojdziesz jak Jezus!

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA X

Jezus obnażony przez bezwstydnych


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiedz,
Ze żyć inaczej niż tłum –
Piękniej, uczciwiej, godniej –
Jest zawsze ciężko,
Bo prawie samotnie,
Bo niebezpiecznie.
Bo może zdarzyć się tak, ze osłabniesz,
Potkniesz się, przegrasz, zboczysz, upadniesz.
Wtedy tłum, jakby tylko czekając, wyolbrzymi wszystko,
Obniesie Cię na językach,
Będzie się delektował tym bezwstydnie,
Chcąc jakby pozbawić Cię wszystkiego,
Co jeszcze w Tobie dobre, piękne i wielkie.
Tłum plotkarzy, szyderców,
Łowców sensacji i skandali
Żyć bez tego nie może –
Jak sępy bez padliny.
Jednak nie trać wtedy spokoju i godności.
Patrz na nich, tak jak Jezus, który widział,
Ze najchętniej obnażają innych Ci,
Którzy sami maja najwięcej do ukrycia.
A może oni szyderczym śmiechem
Zagłuszają w sobie płacz
Za utracona niewinnością,
Czystością  i wielkością?  

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XI

Jezus przybity do krzyża -  znak sprzeciwu i wielkości


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste  ....

A jeśli masz już etykietę frajera,
Idealisty, Don Kichota –
To wiedz, ze Ci z tłumu cwaniaków,
Arogantów, groszorobów
Będą chcieli zrobić z Ciebie symbol człowieka,
który nie wie jak żyć,
który już przegrał życie,
bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje.
Ale pamiętaj:
Taki właśnie jesteś ludziom potrzebny –
Mimo wszystko!
Dlaczego?
Bo mimo swego osamotnienia i kpin,
Razów zbieranych od życia i od bliźnich,
Budzisz w ludziach tęsknotę za życiem
Wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby.
Jesteś znakiem sprzeciwu
Wobec życia na poziomie brzucha i hormonów.
Jesteś znakiem pamięci
O życiu oddanym, spełnionym sensownym,
Przedłużonym w wieczność.
Nie bój się,
Długo nie będziesz sam,
Bo przebudzisz innych.
Tylko bądź sobie wierny –
Jak Jezus krzyżowi.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XII

Jezus umiera na dowód, ze kocha naprawdę


Kłaniamy Ci się Panie Jezu

Zauważyłeś może,
Ze tłum rządzi się przy pomocy
Sloganów czy haseł
Schlebiających temu, co jest ludzką potrzeba
Znaczenia, wygody, szczęścia, bezpieczeństwa.
Teraz jest czas potężnych środków zwodzenia
I uwodzenia milionów ludzi.
Uwodzenia tanimi obietnicami bez pokrycia.
Ale ty pamiętaj o tym,
Ze Jezus nie zwodzi ani nie uwodzi –
Jest to specjalność Jego przeciwnika.
Krzyż i martwe ciało Jezusa na nim
Jest znakiem prawdy i obietnicy,
Za która warto odda życie,
Aby je mieć na wieczność.
Teraz, gdy odbiera się innym życie,
Aby nie „komplikować” własnego –
Obietnica i prawda o czymś stokroć cenniejszym
Od wygody i złudzonego szczęścia
Broni nas przed natłokiem kłamstw,
Zwodniczych obietnic iluzji.
Tylko Jezus poręczył te obietnice i tę prawdę,
Ze jesteś kochany
I możesz być na wieczność szczęśliwy.
NAPRAWDE,
Bo ON JEST PRAWDĄ!!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIII
Przy Jezusie zostają najwierniejsi
Kłaniamy ci się Panie Jezu ....

Nie bój się nocy,
Choćby wszyscy uwierzyli,
Ze ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie.
Nie ulegaj uczuciu beznadziei,
Choćby wszyscy poddali się rozpaczy.
Nie bój się śmierci,
Choćby Ci się zdawało,
Ze umiera wszystko, dla czego warto jeszcze żyć.
Nie bój się jak Ci,
Którzy przyszli jednak po ciało Jezusa,
choć zdawać się mogło,
ze przegrał i światem rządzi Książe ciemności.
Choćby Ci zgasły wszystkie gwiazdy –
ufai, trwaj i  żyj,
trzymając się wiary,
jak ostatniej,
lecz żywej gwiazdy.
Gwiazdy są także i po to,
by w ciemności nocy przypominać o słońcu,
które JEST,
choć długa noc zdaje się temu przeczyć.
Tak i uparcie zachowywana wiara
Przypomina o                 YUM KTÓRY JEST,
A ty jesteś tylko przez Niego
I dzięki Niemu.

STACJA XIV

Jezus przechodzi przez grób do życia


Kłaniamy ci się Panie Jezu

Zauważ, tłum jest zwykle krótkowzroczny.
Nie potrafi cierpliwe czekać – szybko traci
Wiarę i nadzieje. Nie pamięta dawnych obietnic.
I ja ... i ty tez tacy jesteśmy. Jeśli nie widzi się
Szybkiego efektu, sukcesu, wygranej –
Porzuca się zwykle tego, komu się wierzyło –
Czyli zdradza się go. Tak było i jest z ludźmi,
Którzy uwierzyli i poszli za nim.
Wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której
Zdaje się, ze Boga nie ma i wszystko umiera.
Popatrz na ziarno które kiełkuje
Pod martwa, pokryta śniegiem ziemia.
Ono mówi ci, ze czasem cos musi umrzeć,
żeby żyć naprawdę, bo jest prawdziwe.
I zrozum, ze rzadko to, co efektowne,
Spełniające się natychmiast – jest prawdziwe.
To, co Boże i wieczne dojrzewa w ciszy,
A owocuje tysiąckrotnie. O tym nam mówi
Ciało Jezusa złoże w grobie, a budzące
Do życia wszystko, co tylko pozornie umarło.
Bo co ma w sobie prawdziwa miłość - nie umiera.
Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to,
Co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał.
A wtedy wszystko, co tu kochałeś,
Czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś –
Zostanie wraz z Tobą przeprowadzone przez Jezusa
Do życia, które już umrzeć nie może.

Któryś za nas cierpiał rany

Modlitwa


Jezu, Ty szukasz w tłumie jakiejś twarzy – niepowtarzalnej,
Jedynej wśród synów / córek człowieczych. Może teraz właśnie
Patrzysz w moja twarz, znając, cała moja historie i widząc
Moje dalsze dzieje – IMIĘ, do którego mam dorastać, a którego jeszcze
Nie znam. Choć Ty nim mnie wołasz ... chce cię wciąż oto imię pytać. Pomóż mi wiec opuścić ten nijaki tłum, pokazując mi moja nijakość bezimienność, czyli podobieństwo do tłumu. Dodaj mi odwagi, by – na przekór presji, zniewoleniu, ogólnemu bezwładowi – wybierać wciąż Ciebie, twoja wole i wezwania, podobieństwo do Ciebie. Tylko wtedy JESTEM tym, kim mam być, kogo ty we mnie kochasz, kogo razem ze mną we mnie tworzysz – każdym krokiem po krzyżowej drodze mojego życia do zbawienia. Zbawienia, które jest najpiękniejszym spełnieniem zadanego mi imienia i moich ludzkich dziejów, których ty jesteś początkiem i wiecznością. Amen.


Wyjść z tłumu za Jezusem (dla młodzieży) Drukuj E-mail
Wyjść z tłumu za Jezusem – Droga Krzyżowa dla młodzieży.

Wstęp:
Na co dzień żyjemy w tłumie. W mniejszym czy wiekszym, ale w tłumie, który nas w siebie wciaga, przemożnie na nas wpływa, kieruje nami i rzadzi. Jest to tłum klasy, grupy, towarzystwa, zbiegowiska. Tłum publiczności, telewidzów, masowych odbiorców i konsumentów. Tłum skandujących, rechoczących, zakrzykujących. Tłum zwolenników, wyznawców, fanów, kibiców... mówi się „szary tłum” (mimo barwnych ubiorów), bo giniemy w nim, roztapiamy się w jego masie, stajemy się tylko jego elementem, a nie naprawdę sobą – osobą. Trzeba wiec wyrwać się  z tego jakiegokolwiek bądź tłumu, żeby uwolnić nasz umysł, serce, wole, sumienie.
Stać się to może tylko przez spotkanie Kogoś, kto widzi ciebie niepowtarzalnym, odrębnym, wolnym. Tym Kimś jest Jezus, który wciąż gdzieś niedaleko przechodzi, a na którego nie można gapić się stojąc w tłumie – trzeba wyjść i pójść z Nim – choćby nawet zupełnie samotnie. Pójdź więc!  

STACJA I

Jezus przez tłum osądzony


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Nawet się nie zastanawiasz,
Mówiąc, ze jesteś przeciw,
Ze jesteś zbuntowany,
Ze jesteś wielbicielem,
Ze jesteś przeciwnikiem, zwolennikiem...
Dlaczego?!
Bo musisz tak samo jak inni, tak?
Bo tak postępują wszyscy?
Gdy nienawidzą – ty tez nienawidzisz.
Gdy potępiają - ty też potępiasz.
Gdy ruszają masą – ty ruszasz z nimi.
Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami –
Ty tez musisz rzucić.
Gdy skazują kogoś – ty też skazujesz.
Nawet nie wiesz kogo, za co i na co...
Pytaj wciąż dlaczego?!
Bodaj sto razy pytaj siebie – dlaczego?
Zanim z tłumem potępisz, wydrwisz,
Ukrzyżujesz niewinnego.
To ciągle zadawane sobie pytanie
Wyodrębni cię z tej bezkształtnej masy
Jako Człowieka!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA II

Jezus samotnie dźwiga ciężar krzyża


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...
W tłumie czujesz się bardziej swojsko.
Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś samotnie.
Gdy inni jedzą kołacz bez pracy – ty też.
Gdy inni cwaniacko i bezczelni
Unikają wszelkiego trudu i ciężaru – ty też.
Razem z takimi szukasz lekkiej,
Łatwej i przyjemnej miłości,
Takiej przyjaźni, nauki, pracy,
Podobnej im wiary i religii...
Ale przypatrz się tym ludziom uważnie.
Czy są naprawdę szczęśliwi,
Godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie!
To są Ci od „nieznośnej lekkości bytu”:
Puści, słabi, rozmyci...
Widzisz, tak już jest,
Ze siłę, wartość, hart ciała i ducha
Kształtuje się przez przyjmowanie,
A nie odrzucanie ciężaru
Zadań, zasad, obowiązków.
Przyjmuj więc ciężar
Trudniejszej miłości, nauki, wiary
I nie idź drogą łatwizny,
Która czyni człowieka
Słabym, bezwolnym – żadnym.
I nie bój się, bo Jezus
I tak poniesie tę część ciężaru,
Która przekracza twoje siły.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA 3

Jezus upada, by powstać


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Widzisz, ze wokół
Tylu jest ludzi małych, dla których człowieczeństwo
To „ za wysokie progi”.
Wolą pełzać niż się wspinać.
Nie patrzą w niebo,
Nie szukają tego,
Co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne,
Bo bardziej pociąga ich to,
Co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne.
Mówią: raz się żyje – warto pogrzeszyć,
To też dla ludzi” ...
I tak często upadają,
Ze już zapomnieli,
Ze można powstać z pozycji,
W jakiej żyją płazy.
Oczywiście trudno nie upaść,
Gdy cię popychają,
Podstawiają nogi i sami leża.
Najgorzej jednak stracić z oczu niebo
I tęsknotę za czystą,
Podniesioną w górę twarzą.
To dzięki niej jesteś wart miana człowieka.
Odzyskujesz ja, gdy wstajesz,
Unosisz ją ku Bogu,
Ocierasz z brudu
Jak Jezus.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 4
Jezus spotyka Matkę, która nie zawodzi...

Kłaniamy Ci się Jezu Chryste ....

Może tak jak inni
Mówisz o niej „stara”?
Może tak jak inni – wstydzisz się jej,
Uciekasz od jej czułości, troski, pouczeń.
Może tak jak inni – nie chcesz znać
Ilości łez wylanych nad tobą.
Powiedz – dlaczego?
Bo teraz jest taka moda, taki styl?
Bo matka nie pasuje do zgrai twoich idoli?
Ale przyznaj gdy inni Cię zawiodą,
Zdradza, wykpią – do kogo wracasz?
U kogo szukasz przytuliska?
Kto okazuje się bardziej wierny niż ona?
Kto kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej?
Gdy tłum cielęco wpatrzony w swoich idoli
Odrywa cię od domu,
Byś zapomniał kim jesteś –
Wracaj wtedy do matki,
By odnaleźć siebie,
By usłyszeć w sobie serce i to,
Co zakrzyczał w tobie i startował tłum.
Przychodź i patrz w twarz Maryi Matki,
By wiedzieć, co kochać
W dziewczynie, w kobiecie, w matce.
Tak szuka się twarzy Jezusa,
Twarzy miłości, własnej twarzy ...

Któryś za nas cierpiał rany...

STACJA 5

Ktoś, kto przestał być gapiem, pomaga Jezusowi


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiesz chyba, jak trudno,
O litość w bezlitosnym tłumie.
A jeszcze trudniej zdobyć się na odwagę,
By wyjść z tłumu,
Stanąć po stronie bezbronnego, potępianego,
Bitego, poniewieranego.
Łatwiej jest stać i gapić się ...
Jak ów Szymon cyrenejczyk.
Popatrz – wokół nas coraz więcej takich gapiów,
Kibiców, oglądaczy tragedii świata
Siedzących w fotelach, znudzonych
I przeżuwąjcych wszystko jak gumę.
Szpalery milionów manekinów bez serc i ducha.
I dlatego potrzeba Ci drżenia serca,
Przebudzenia z telewizyjnej śpiączki i bierności.
Potrzeba Ci zrobienia
Choć jednego kroku ku człowiekowi,
Okazania współczucia,
Zaleczenia choć jednej rany,
Ulżenia komuś,
Choćby tylko przez życzliwą obecność.
To właśnie ocali w tobie człowieka
W tych nieludzkich i bezdusznych czasach
I już nigdy nie przejdziesz obok tragedii obojętnie,
Gdy raz w czyjejś zbolałej twarzy
Dostrzegłeś spojrzenie Jezusa./

Któryś za nas cierpiał rany ...


STACJA  6

Dziewczyna zawstydza tłum swa odwaga


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste .....    

Czy wiesz, ze tłum uwielbia tak zwaną równość?
Nie znosi tych, którzy się wychylają,
Którzy przerastają tłum mądrością,
Wielkością serca, odwagą.
Czy wiesz dlaczego tak jest?
Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali,
Którzy nie chcą dorastać do czyjeś
Wielkości, heroiczności, wielkoduszności.
Dlatego pragną zastraszać tych,
Którzy ich przerastają.
Ale patrz, wobec czyjejś nagłej
I odważnej wspaniałomyślności
Tłum cofa się zawstydzony
Swoim prymitywizmem,
Jak przed ta dziewczyna zwaną Weroniką,
Która ocaliła wtedy
I twarz Jezusa, i twarz człowieka.
W tobie też jest sporo dobroci,
Współczucia, chęci pomocy,
Ale hamuje je lęk, strach, obawa.
Pamiętaj, że bez odwagi
Mogą się one nigdy nie ujawnić
I powoli zacząć zanikać.
Bez odwagi twoja dobroć, miłość i wiara
Będą zawsze takie nijakie lub byle jakie.
Dlatego nie kryj się z nimi w tłumie.
Wznieś się z nimi ponad niego.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 7

Jezus znów powstaje i wyprostowuje się


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Już wiesz, że Ci, którzy pełzają,
Chcą ściągnąć w dół tych,
Którzy zaszli wysoko.
Ci, co tarzają się w błocie
Ochlapują nim tych,
Którzy pozostali jeszcze czyści.
Czemu?
Żeby się nikt nie wyróżniał – mówią –
Bo jeśli wszyscy będą brudni, znaczyć będzie,
Ze brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym.
Napewno słyszysz wokół
Takie uzasadnienia, usprawiedliwienia zła,
Grzechu, perwersji.
Może i ty w końcu w to uwierzysz
Zwłaszcza wówczas, gdy upadniesz.
Ale dopiero, gdy powstaniesz,
Trzymając się ręki Jezusa;
Gdy oczyścisz się, obmyjesz,
Przetrzesz „zachlapane okna” sumienia –
Zobaczysz wszystko jakim jest naprawdę.
Zobaczysz tragedię człowieka
Zaślepionego przez zło, opętanego do zatracenia.
Powstawaj wiec i patrz na wszystko
W prawdzie i prostocie,
Nazywając brud – brudem ,
Grzech – grzechem , zło – złem.
Wtedy pomożesz powstać innym.

Któryś za nas cierpiał rany....

STACJA 8

Jezus nie chce sentymentalnych łez


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Może przyłapałeś się na tym,
Ze w kościele, razem z tłumem,
Wzruszyłeś się.
Ze stojąc w tłumie nad czyimś grobem,
Nawet zapłakałeś.
Podczas publicznej zrzutki na „biedne dzieci”
Dałeś wszystko, co miałeś przy sobie.
I być może razem z tamtym tłumem sadzisz,
Ze jesteś religijny, współczujący, ofiarny ...
Ale powiedz szczerze:
Jesteś, czy tylko bywasz takim od święta,
Na co dzień rozgrzeszając się tym
Z braku wiary, wrażliwości, współczucia,
Chęci pomocy?
Bo przecież nie „świąteczne” porywy serca
Świadczą o tobie,
Lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie.
I według tego oceniaj siebie.
A najlepiej – patrz w Jezusową twarz
W samotności i milczeniu
Odnajdziesz ją wtedy w tych wszystkich,
Wobec których byłeś nieczuły, brutalny, obojętny.
I jedna łza żalu –
Ta wypłakana „od środka” –
Uczyni dla twojego serca więcej
Niż wszystkie spektakularne
Zbiorowe uniesienia.

Któryś za nas Cierpiał rany ...

STACJA 9

Jezus zbiera siły by iść dalej


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Być może uwierzyłeś w coś, naprawdę pięknego.
Może podjąłeś się czegoś trudnego,
Porwałeś się  na cos wielkiego.
Ale wkrótce okazało się,
Jak trudno przy tym trwać przez cały czas
Lub nieustępliwie to zdobywać.
Wiesz, ze siły szybko opadają,
Entuzjazm stygnie, kusi łatwizna ...
Zwłaszcza ze słyszysz dookoła:
„A nie mówiliśmy?
Kto to słyszał – z motyką na słońce?
To dla nawiedzonych frajerów!
Nam lepiej tam bez takich niebieskich ideałów,
Przynajmniej wyjdziemy na swoje!”
I może w chwili słabości lub załamania
Już tylko im wierzysz
Tracąc wiarę w siebie, w Boga,
Zapominając, ze On jest
Panem - rzeczy - nie możliwych.
Nie słuchaj nigdy tych,
którzy na nic wielkiego się nie zdobyli.
Zbierz siły swoje i te od Boga.
Dojdziesz i osiągniesz!!
Może i resztki mi sił, ale dojdziesz jak Jezus!

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA X

Jezus obnażony przez bezwstydnych


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiedz,
Ze żyć inaczej niż tłum –
Piękniej, uczciwiej, godniej –
Jest zawsze ciężko,
Bo prawie samotnie,
Bo niebezpiecznie.
Bo może zdarzyć się tak, ze osłabniesz,
Potkniesz się, przegrasz, zboczysz, upadniesz.
Wtedy tłum, jakby tylko czekając, wyolbrzymi wszystko,
Obniesie Cię na językach,
Będzie się delektował tym bezwstydnie,
Chcąc jakby pozbawić Cię wszystkiego,
Co jeszcze w Tobie dobre, piękne i wielkie.
Tłum plotkarzy, szyderców,
Łowców sensacji i skandali
Żyć bez tego nie może –
Jak sępy bez padliny.
Jednak nie trać wtedy spokoju i godności.
Patrz na nich, tak jak Jezus, który widział,
Ze najchętniej obnażają innych Ci,
Którzy sami maja najwięcej do ukrycia.
A może oni szyderczym śmiechem
Zagłuszają w sobie płacz
Za utracona niewinnością,
Czystością  i wielkością?  

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XI

Jezus przybity do krzyża -  znak sprzeciwu i wielkości


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste  ....

A jeśli masz już etykietę frajera,
Idealisty, Don Kichota –
To wiedz, ze Ci z tłumu cwaniaków,
Arogantów, groszorobów
Będą chcieli zrobić z Ciebie symbol człowieka,
który nie wie jak żyć,
który już przegrał życie,
bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje.
Ale pamiętaj:
Taki właśnie jesteś ludziom potrzebny –
Mimo wszystko!
Dlaczego?
Bo mimo swego osamotnienia i kpin,
Razów zbieranych od życia i od bliźnich,
Budzisz w ludziach tęsknotę za życiem
Wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby.
Jesteś znakiem sprzeciwu
Wobec życia na poziomie brzucha i hormonów.
Jesteś znakiem pamięci
O życiu oddanym, spełnionym sensownym,
Przedłużonym w wieczność.
Nie bój się,
Długo nie będziesz sam,
Bo przebudzisz innych.
Tylko bądź sobie wierny –
Jak Jezus krzyżowi.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XII

Jezus umiera na dowód, ze kocha naprawdę


Kłaniamy Ci się Panie Jezu

Zauważyłeś może,
Ze tłum rządzi się przy pomocy
Sloganów czy haseł
Schlebiających temu, co jest ludzką potrzeba
Znaczenia, wygody, szczęścia, bezpieczeństwa.
Teraz jest czas potężnych środków zwodzenia
I uwodzenia milionów ludzi.
Uwodzenia tanimi obietnicami bez pokrycia.
Ale ty pamiętaj o tym,
Ze Jezus nie zwodzi ani nie uwodzi –
Jest to specjalność Jego przeciwnika.
Krzyż i martwe ciało Jezusa na nim
Jest znakiem prawdy i obietnicy,
Za która warto odda życie,
Aby je mieć na wieczność.
Teraz, gdy odbiera się innym życie,
Aby nie „komplikować” własnego –
Obietnica i prawda o czymś stokroć cenniejszym
Od wygody i złudzonego szczęścia
Broni nas przed natłokiem kłamstw,
Zwodniczych obietnic iluzji.
Tylko Jezus poręczył te obietnice i tę prawdę,
Ze jesteś kochany
I możesz być na wieczność szczęśliwy.
NAPRAWDE,
Bo ON JEST PRAWDĄ!!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIII
Przy Jezusie zostają najwierniejsi
Kłaniamy ci się Panie Jezu ....

Nie bój się nocy,
Choćby wszyscy uwierzyli,
Ze ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie.
Nie ulegaj uczuciu beznadziei,
Choćby wszyscy poddali się rozpaczy.
Nie bój się śmierci,
Choćby Ci się zdawało,
Ze umiera wszystko, dla czego warto jeszcze żyć.
Nie bój się jak Ci,
Którzy przyszli jednak po ciało Jezusa,
choć zdawać się mogło,
ze przegrał i światem rządzi Książe ciemności.
Choćby Ci zgasły wszystkie gwiazdy –
ufai, trwaj i  żyj,
trzymając się wiary,
jak ostatniej,
lecz żywej gwiazdy.
Gwiazdy są także i po to,
by w ciemności nocy przypominać o słońcu,
które JEST,
choć długa noc zdaje się temu przeczyć.
Tak i uparcie zachowywana wiara
Przypomina o                 YUM KTÓRY JEST,
A ty jesteś tylko przez Niego
I dzięki Niemu.

STACJA XIV

Jezus przechodzi przez grób do życia


Kłaniamy ci się Panie Jezu

Zauważ, tłum jest zwykle krótkowzroczny.
Nie potrafi cierpliwe czekać – szybko traci
Wiarę i nadzieje. Nie pamięta dawnych obietnic.
I ja ... i ty tez tacy jesteśmy. Jeśli nie widzi się
Szybkiego efektu, sukcesu, wygranej –
Porzuca się zwykle tego, komu się wierzyło –
Czyli zdradza się go. Tak było i jest z ludźmi,
Którzy uwierzyli i poszli za nim.
Wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której
Zdaje się, ze Boga nie ma i wszystko umiera.
Popatrz na ziarno które kiełkuje
Pod martwa, pokryta śniegiem ziemia.
Ono mówi ci, ze czasem cos musi umrzeć,
żeby żyć naprawdę, bo jest prawdziwe.
I zrozum, ze rzadko to, co efektowne,
Spełniające się natychmiast – jest prawdziwe.
To, co Boże i wieczne dojrzewa w ciszy,
A owocuje tysiąckrotnie. O tym nam mówi
Ciało Jezusa złoże w grobie, a budzące
Do życia wszystko, co tylko pozornie umarło.
Bo co ma w sobie prawdziwa miłość - nie umiera.
Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to,
Co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał.
A wtedy wszystko, co tu kochałeś,
Czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś –
Zostanie wraz z Tobą przeprowadzone przez Jezusa
Do życia, które już umrzeć nie może.

Któryś za nas cierpiał rany

Modlitwa


Jezu, Ty szukasz w tłumie jakiejś twarzy – niepowtarzalnej,
Jedynej wśród synów / córek człowieczych. Może teraz właśnie
Patrzysz w moja twarz, znając, cała moja historie i widząc
Moje dalsze dzieje – IMIĘ, do którego mam dorastać, a którego jeszcze
Nie znam. Choć Ty nim mnie wołasz ... chce cię wciąż oto imię pytać. Pomóż mi wiec opuścić ten nijaki tłum, pokazując mi moja nijakość bezimienność, czyli podobieństwo do tłumu. Dodaj mi odwagi, by – na przekór presji, zniewoleniu, ogólnemu bezwładowi – wybierać wciąż Ciebie, twoja wole i wezwania, podobieństwo do Ciebie. Tylko wtedy JESTEM tym, kim mam być, kogo ty we mnie kochasz, kogo razem ze mną we mnie tworzysz – każdym krokiem po krzyżowej drodze mojego życia do zbawienia. Zbawienia, które jest najpiękniejszym spełnieniem zadanego mi imienia i moich ludzkich dziejów, których ty jesteś początkiem i wiecznością. Amen.


Wyjść z tłumu za Jezusem (dla młodzieży) Drukuj E-mail
Wyjść z tłumu za Jezusem – Droga Krzyżowa dla młodzieży.

Wstęp:
Na co dzień żyjemy w tłumie. W mniejszym czy wiekszym, ale w tłumie, który nas w siebie wciaga, przemożnie na nas wpływa, kieruje nami i rzadzi. Jest to tłum klasy, grupy, towarzystwa, zbiegowiska. Tłum publiczności, telewidzów, masowych odbiorców i konsumentów. Tłum skandujących, rechoczących, zakrzykujących. Tłum zwolenników, wyznawców, fanów, kibiców... mówi się „szary tłum” (mimo barwnych ubiorów), bo giniemy w nim, roztapiamy się w jego masie, stajemy się tylko jego elementem, a nie naprawdę sobą – osobą. Trzeba wiec wyrwać się  z tego jakiegokolwiek bądź tłumu, żeby uwolnić nasz umysł, serce, wole, sumienie.
Stać się to może tylko przez spotkanie Kogoś, kto widzi ciebie niepowtarzalnym, odrębnym, wolnym. Tym Kimś jest Jezus, który wciąż gdzieś niedaleko przechodzi, a na którego nie można gapić się stojąc w tłumie – trzeba wyjść i pójść z Nim – choćby nawet zupełnie samotnie. Pójdź więc!  

STACJA I

Jezus przez tłum osądzony


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Nawet się nie zastanawiasz,
Mówiąc, ze jesteś przeciw,
Ze jesteś zbuntowany,
Ze jesteś wielbicielem,
Ze jesteś przeciwnikiem, zwolennikiem...
Dlaczego?!
Bo musisz tak samo jak inni, tak?
Bo tak postępują wszyscy?
Gdy nienawidzą – ty tez nienawidzisz.
Gdy potępiają - ty też potępiasz.
Gdy ruszają masą – ty ruszasz z nimi.
Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami –
Ty tez musisz rzucić.
Gdy skazują kogoś – ty też skazujesz.
Nawet nie wiesz kogo, za co i na co...
Pytaj wciąż dlaczego?!
Bodaj sto razy pytaj siebie – dlaczego?
Zanim z tłumem potępisz, wydrwisz,
Ukrzyżujesz niewinnego.
To ciągle zadawane sobie pytanie
Wyodrębni cię z tej bezkształtnej masy
Jako Człowieka!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA II

Jezus samotnie dźwiga ciężar krzyża


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...
W tłumie czujesz się bardziej swojsko.
Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś samotnie.
Gdy inni jedzą kołacz bez pracy – ty też.
Gdy inni cwaniacko i bezczelni
Unikają wszelkiego trudu i ciężaru – ty też.
Razem z takimi szukasz lekkiej,
Łatwej i przyjemnej miłości,
Takiej przyjaźni, nauki, pracy,
Podobnej im wiary i religii...
Ale przypatrz się tym ludziom uważnie.
Czy są naprawdę szczęśliwi,
Godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie!
To są Ci od „nieznośnej lekkości bytu”:
Puści, słabi, rozmyci...
Widzisz, tak już jest,
Ze siłę, wartość, hart ciała i ducha
Kształtuje się przez przyjmowanie,
A nie odrzucanie ciężaru
Zadań, zasad, obowiązków.
Przyjmuj więc ciężar
Trudniejszej miłości, nauki, wiary
I nie idź drogą łatwizny,
Która czyni człowieka
Słabym, bezwolnym – żadnym.
I nie bój się, bo Jezus
I tak poniesie tę część ciężaru,
Która przekracza twoje siły.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA 3

Jezus upada, by powstać


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Widzisz, ze wokół
Tylu jest ludzi małych, dla których człowieczeństwo
To „ za wysokie progi”.
Wolą pełzać niż się wspinać.
Nie patrzą w niebo,
Nie szukają tego,
Co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne,
Bo bardziej pociąga ich to,
Co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne.
Mówią: raz się żyje – warto pogrzeszyć,
To też dla ludzi” ...
I tak często upadają,
Ze już zapomnieli,
Ze można powstać z pozycji,
W jakiej żyją płazy.
Oczywiście trudno nie upaść,
Gdy cię popychają,
Podstawiają nogi i sami leża.
Najgorzej jednak stracić z oczu niebo
I tęsknotę za czystą,
Podniesioną w górę twarzą.
To dzięki niej jesteś wart miana człowieka.
Odzyskujesz ja, gdy wstajesz,
Unosisz ją ku Bogu,
Ocierasz z brudu
Jak Jezus.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 4
Jezus spotyka Matkę, która nie zawodzi...

Kłaniamy Ci się Jezu Chryste ....

Może tak jak inni
Mówisz o niej „stara”?
Może tak jak inni – wstydzisz się jej,
Uciekasz od jej czułości, troski, pouczeń.
Może tak jak inni – nie chcesz znać
Ilości łez wylanych nad tobą.
Powiedz – dlaczego?
Bo teraz jest taka moda, taki styl?
Bo matka nie pasuje do zgrai twoich idoli?
Ale przyznaj gdy inni Cię zawiodą,
Zdradza, wykpią – do kogo wracasz?
U kogo szukasz przytuliska?
Kto okazuje się bardziej wierny niż ona?
Kto kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej?
Gdy tłum cielęco wpatrzony w swoich idoli
Odrywa cię od domu,
Byś zapomniał kim jesteś –
Wracaj wtedy do matki,
By odnaleźć siebie,
By usłyszeć w sobie serce i to,
Co zakrzyczał w tobie i startował tłum.
Przychodź i patrz w twarz Maryi Matki,
By wiedzieć, co kochać
W dziewczynie, w kobiecie, w matce.
Tak szuka się twarzy Jezusa,
Twarzy miłości, własnej twarzy ...

Któryś za nas cierpiał rany...

STACJA 5

Ktoś, kto przestał być gapiem, pomaga Jezusowi


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiesz chyba, jak trudno,
O litość w bezlitosnym tłumie.
A jeszcze trudniej zdobyć się na odwagę,
By wyjść z tłumu,
Stanąć po stronie bezbronnego, potępianego,
Bitego, poniewieranego.
Łatwiej jest stać i gapić się ...
Jak ów Szymon cyrenejczyk.
Popatrz – wokół nas coraz więcej takich gapiów,
Kibiców, oglądaczy tragedii świata
Siedzących w fotelach, znudzonych
I przeżuwąjcych wszystko jak gumę.
Szpalery milionów manekinów bez serc i ducha.
I dlatego potrzeba Ci drżenia serca,
Przebudzenia z telewizyjnej śpiączki i bierności.
Potrzeba Ci zrobienia
Choć jednego kroku ku człowiekowi,
Okazania współczucia,
Zaleczenia choć jednej rany,
Ulżenia komuś,
Choćby tylko przez życzliwą obecność.
To właśnie ocali w tobie człowieka
W tych nieludzkich i bezdusznych czasach
I już nigdy nie przejdziesz obok tragedii obojętnie,
Gdy raz w czyjejś zbolałej twarzy
Dostrzegłeś spojrzenie Jezusa./

Któryś za nas cierpiał rany ...


STACJA  6

Dziewczyna zawstydza tłum swa odwaga


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste .....    

Czy wiesz, ze tłum uwielbia tak zwaną równość?
Nie znosi tych, którzy się wychylają,
Którzy przerastają tłum mądrością,
Wielkością serca, odwagą.
Czy wiesz dlaczego tak jest?
Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali,
Którzy nie chcą dorastać do czyjeś
Wielkości, heroiczności, wielkoduszności.
Dlatego pragną zastraszać tych,
Którzy ich przerastają.
Ale patrz, wobec czyjejś nagłej
I odważnej wspaniałomyślności
Tłum cofa się zawstydzony
Swoim prymitywizmem,
Jak przed ta dziewczyna zwaną Weroniką,
Która ocaliła wtedy
I twarz Jezusa, i twarz człowieka.
W tobie też jest sporo dobroci,
Współczucia, chęci pomocy,
Ale hamuje je lęk, strach, obawa.
Pamiętaj, że bez odwagi
Mogą się one nigdy nie ujawnić
I powoli zacząć zanikać.
Bez odwagi twoja dobroć, miłość i wiara
Będą zawsze takie nijakie lub byle jakie.
Dlatego nie kryj się z nimi w tłumie.
Wznieś się z nimi ponad niego.

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA 7

Jezus znów powstaje i wyprostowuje się


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Już wiesz, że Ci, którzy pełzają,
Chcą ściągnąć w dół tych,
Którzy zaszli wysoko.
Ci, co tarzają się w błocie
Ochlapują nim tych,
Którzy pozostali jeszcze czyści.
Czemu?
Żeby się nikt nie wyróżniał – mówią –
Bo jeśli wszyscy będą brudni, znaczyć będzie,
Ze brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym.
Napewno słyszysz wokół
Takie uzasadnienia, usprawiedliwienia zła,
Grzechu, perwersji.
Może i ty w końcu w to uwierzysz
Zwłaszcza wówczas, gdy upadniesz.
Ale dopiero, gdy powstaniesz,
Trzymając się ręki Jezusa;
Gdy oczyścisz się, obmyjesz,
Przetrzesz „zachlapane okna” sumienia –
Zobaczysz wszystko jakim jest naprawdę.
Zobaczysz tragedię człowieka
Zaślepionego przez zło, opętanego do zatracenia.
Powstawaj wiec i patrz na wszystko
W prawdzie i prostocie,
Nazywając brud – brudem ,
Grzech – grzechem , zło – złem.
Wtedy pomożesz powstać innym.

Któryś za nas cierpiał rany....

STACJA 8

Jezus nie chce sentymentalnych łez


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Może przyłapałeś się na tym,
Ze w kościele, razem z tłumem,
Wzruszyłeś się.
Ze stojąc w tłumie nad czyimś grobem,
Nawet zapłakałeś.
Podczas publicznej zrzutki na „biedne dzieci”
Dałeś wszystko, co miałeś przy sobie.
I być może razem z tamtym tłumem sadzisz,
Ze jesteś religijny, współczujący, ofiarny ...
Ale powiedz szczerze:
Jesteś, czy tylko bywasz takim od święta,
Na co dzień rozgrzeszając się tym
Z braku wiary, wrażliwości, współczucia,
Chęci pomocy?
Bo przecież nie „świąteczne” porywy serca
Świadczą o tobie,
Lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie.
I według tego oceniaj siebie.
A najlepiej – patrz w Jezusową twarz
W samotności i milczeniu
Odnajdziesz ją wtedy w tych wszystkich,
Wobec których byłeś nieczuły, brutalny, obojętny.
I jedna łza żalu –
Ta wypłakana „od środka” –
Uczyni dla twojego serca więcej
Niż wszystkie spektakularne
Zbiorowe uniesienia.

Któryś za nas Cierpiał rany ...

STACJA 9

Jezus zbiera siły by iść dalej


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ....

Być może uwierzyłeś w coś, naprawdę pięknego.
Może podjąłeś się czegoś trudnego,
Porwałeś się  na cos wielkiego.
Ale wkrótce okazało się,
Jak trudno przy tym trwać przez cały czas
Lub nieustępliwie to zdobywać.
Wiesz, ze siły szybko opadają,
Entuzjazm stygnie, kusi łatwizna ...
Zwłaszcza ze słyszysz dookoła:
„A nie mówiliśmy?
Kto to słyszał – z motyką na słońce?
To dla nawiedzonych frajerów!
Nam lepiej tam bez takich niebieskich ideałów,
Przynajmniej wyjdziemy na swoje!”
I może w chwili słabości lub załamania
Już tylko im wierzysz
Tracąc wiarę w siebie, w Boga,
Zapominając, ze On jest
Panem - rzeczy - nie możliwych.
Nie słuchaj nigdy tych,
którzy na nic wielkiego się nie zdobyli.
Zbierz siły swoje i te od Boga.
Dojdziesz i osiągniesz!!
Może i resztki mi sił, ale dojdziesz jak Jezus!

Któryś za nas cierpiał rany ....

STACJA X

Jezus obnażony przez bezwstydnych


Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste ...

Wiedz,
Ze żyć inaczej niż tłum –
Piękniej, uczciwiej, godniej –
Jest zawsze ciężko,
Bo prawie samotnie,
Bo niebezpiecznie.
Bo może zdarzyć się tak, ze osłabniesz,
Potkniesz się, przegrasz, zboczysz, upadniesz.
Wtedy tłum, jakby tylko czekając, wyolbrzymi wszystko,
Obniesie Cię na językach,
Będzie się delektował tym bezwstydnie,
Chcąc jakby pozbawić Cię wszystkiego,
Co jeszcze w Tobie dobre, piękne i wielkie.
Tłum plotkarzy, szyderców,
Łowców sensacji i skandali
Żyć bez tego nie może –
Jak sępy bez padliny.
Jednak nie trać wtedy spokoju i godności.
Patrz na nich, tak jak Jezus, który widział,
Ze najchętniej obnażają innych Ci,
Którzy sami maja najwięcej do ukrycia.
A może oni szyderczym śmiechem
Zagłuszają w sobie płacz
Za utracona niewinnością,
Czystością  i wielkością?  

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XI

Jezus przybity do krzyża -  znak sprzeciwu i wielkości


Kłaniamy Ci się panie Jezu Chryste  ....

A jeśli masz już etykietę frajera,
Idealisty, Don Kichota –
To wiedz, ze Ci z tłumu cwaniaków,
Arogantów, groszorobów
Będą chcieli zrobić z Ciebie symbol człowieka,
który nie wie jak żyć,
który już przegrał życie,
bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje.
Ale pamiętaj:
Taki właśnie jesteś ludziom potrzebny –
Mimo wszystko!
Dlaczego?
Bo mimo swego osamotnienia i kpin,
Razów zbieranych od życia i od bliźnich,
Budzisz w ludziach tęsknotę za życiem
Wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby.
Jesteś znakiem sprzeciwu
Wobec życia na poziomie brzucha i hormonów.
Jesteś znakiem pamięci
O życiu oddanym, spełnionym sensownym,
Przedłużonym w wieczność.
Nie bój się,
Długo nie będziesz sam,
Bo przebudzisz innych.
Tylko bądź sobie wierny –
Jak Jezus krzyżowi.

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XII

Jezus umiera na dowód, ze kocha naprawdę


Kłaniamy Ci się Panie Jezu

Zauważyłeś może,
Ze tłum rządzi się przy pomocy
Sloganów czy haseł
Schlebiających temu, co jest ludzką potrzeba
Znaczenia, wygody, szczęścia, bezpieczeństwa.
Teraz jest czas potężnych środków zwodzenia
I uwodzenia milionów ludzi.
Uwodzenia tanimi obietnicami bez pokrycia.
Ale ty pamiętaj o tym,
Ze Jezus nie zwodzi ani nie uwodzi –
Jest to specjalność Jego przeciwnika.
Krzyż i martwe ciało Jezusa na nim
Jest znakiem prawdy i obietnicy,
Za która warto odda życie,
Aby je mieć na wieczność.
Teraz, gdy odbiera się innym życie,
Aby nie „komplikować” własnego –
Obietnica i prawda o czymś stokroć cenniejszym
Od wygody i złudzonego szczęścia
Broni nas przed natłokiem kłamstw,
Zwodniczych obietnic iluzji.
Tylko Jezus poręczył te obietnice i tę prawdę,
Ze jesteś kochany
I możesz być na wieczność szczęśliwy.
NAPRAWDE,
Bo ON JEST PRAWDĄ!!

Któryś za nas cierpiał rany ...

STACJA XIII
Przy Jezusie zostają najwierniejsi
Kłaniamy ci się Panie Jezu ....

Nie bój się nocy,
Choćby wszyscy uwierzyli,
Ze ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie.
Nie ulegaj uczuciu beznadziei,
Choćby wszyscy poddali się rozpaczy.
Nie bój się śmierci,
Choćby Ci się zdawało,
Ze umiera wszystko, dla czego warto jeszcze żyć.
Nie bój się jak Ci,
Którzy przyszli jednak po ciało Jezusa,
choć zdawać się mogło,
ze przegrał i światem rządzi Książe ciemności.
Choćby Ci zgasły wszystkie gwiazdy –
ufai, trwaj i  żyj,
trzymając się wiary,
jak ostatniej,
lecz żywej gwiazdy.
Gwiazdy są także i po to,
by w ciemności nocy przypominać o słońcu,
które JEST,
choć długa noc zdaje się temu przeczyć.
Tak i uparcie zachowywana wiara
Przypomina o                 YUM KTÓRY JEST,
A ty jesteś tylko przez Niego
I dzięki Niemu.

STACJA XIV

Jezus przechodzi przez grób do życia


Kłaniamy ci się Panie Jezu

Zauważ, tłum jest zwykle krótkowzroczny.
Nie potrafi cierpliwe czekać – szybko traci
Wiarę i nadzieje. Nie pamięta dawnych obietnic.
I ja ... i ty tez tacy jesteśmy. Jeśli nie widzi się
Szybkiego efektu, sukcesu, wygranej –
Porzuca się zwykle tego, komu się wierzyło –
Czyli zdradza się go. Tak było i jest z ludźmi,
Którzy uwierzyli i poszli za nim.
Wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której
Zdaje się, ze Boga nie ma i wszystko umiera.
Popatrz na ziarno które kiełkuje
Pod martwa, pokryta śniegiem ziemia.
Ono mówi ci, ze czasem cos musi umrzeć,
żeby żyć naprawdę, bo jest prawdziwe.
I zrozum, ze rzadko to, co efektowne,
Spełniające się natychmiast – jest prawdziwe.
To, co Boże i wieczne dojrzewa w ciszy,
A owocuje tysiąckrotnie. O tym nam mówi
Ciało Jezusa złoże w grobie, a budzące
Do życia wszystko, co tylko pozornie umarło.
Bo co ma w sobie prawdziwa miłość - nie umiera.
Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to,
Co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał.
A wtedy wszystko, co tu kochałeś,
Czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś –
Zostanie wraz z Tobą przeprowadzone przez Jezusa
Do życia, które już umrzeć nie może.

Któryś za nas cierpiał rany

Modlitwa


Jezu, Ty szukasz w tłumie jakiejś twarzy – niepowtarzalnej,
Jedynej wśród synów / córek człowieczych. Może teraz właśnie
Patrzysz w moja twarz, znając, cała moja historie i widząc
Moje dalsze dzieje – IMIĘ, do którego mam dorastać, a którego jeszcze
Nie znam. Choć Ty nim mnie wołasz ... chce cię wciąż oto imię pytać. Pomóż mi wiec opuścić ten nijaki tłum, pokazując mi moja nijakość bezimienność, czyli podobieństwo do tłumu. Dodaj mi odwagi, by – na przekór presji, zniewoleniu, ogólnemu bezwładowi – wybierać wciąż Ciebie, twoja wole i wezwania, podobieństwo do Ciebie. Tylko wtedy JESTEM tym, kim mam być, kogo ty we mnie kochasz, kogo razem ze mną we mnie tworzysz – każdym krokiem po krzyżowej drodze mojego życia do zbawienia. Zbawienia, które jest najpiękniejszym spełnieniem zadanego mi imienia i moich ludzkich dziejów, których ty jesteś początkiem i wiecznością. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz