Byłoto 9 kwietnia 2014 r.- dzień, w którym odbyła się wycieczka. O godzinie 9:00 mieliśmy w szkole zbiórkę, a o 9:15 wyjazd z Kłodzka. Pojechała dość duża grupa młodzieży, bo około 50 uczniów i 4 opiekunów. Nasza wycieczka zapowiadała się bardzo ciekawie, ponieważ mieliśmy zapełniony cały dzień różnymi atrakcjami.
O godzinie 11:30 przyjechaliśmy szczęśliwie do Wrocławia i zaraz poszliśmy do Muzeum Narodowego , gdzie oglądaliśmy wiele pięknych i starych obrazów. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy ( średniowiecze i renesans ) i każda z nich miała swojego przewodnika, który opowiadał o dziełach. Niestety, przewodnik oprowadzający grupę, w której się znajdowałam nie bardzo do mnie przemawiał, dlatego mało zapamiętałam z tych lekcji muzealnych.
O 12:00 kiedy wyszliśmy z muzeum zaczęło padać i tylko część osób była na to przygotowana, bo mieli ze sobą parasolki- ja nie.
Nasza grupa poszła do Galerii Dominikańskiej. Mieliśmy tam dwie godziny na chodzenie po sklepach w grupach kilkuosobowych. Ja oddzieliłam się z koleżanką od trzech innych i chodziłyśmy we dwie. Byłyśmy chyba we wszystkich sklepach i nic nie mogłyśmy dla siebie znaleźć oprócz jednego-parasolki. Kupiłam zwykłą czarną parasolkę i tak się z niej cieszyłam, jakbym kupiła sobie coś bardzo pięknego i niezwykłego. Ta radość wynikała zapewne z tego, iż nigdzie nie mogłam znaleźć tej parasolki. :) Potem poszłyśmy do KFC i zjadłyśmy obiad.
Na godzinę 15:00 udaliśmy się do opery,aby ją zwiedzić. Oprowadzała nas miła pani, która powiedziała nam różne sekrety dotyczące grania spektakli itp. Dowiedzieliśmy się, że Opera Wrocławska jest jedną z największych i najbardziej znaczących teatrów w Polsce. Jej budowę zaczęto w 1839-1841 według projektu Carla Ferdinanda Langhansa. Gruntową modernizacje rozpoczęto w 1997 i trwała aż 9 lat. Teraz jest tu bardzo dużo nowoczesnych rzeczy.
Widownia liczy ok. 600 miejsc. Składa się ona z parteru i czterech balkonów ( najwyższy nazywany jest jaskółką). Jest tam również ''loża cesarska'', w której siedział król podczas przedstawień. Fotele zrobione są z materiału ciężkopalnego oraz wyciszającego dźwięk. Ściany również pokryte są specjalnym materiałem wygłuszającym .
Dekoracje są pokryte prawdziwym złotem. I gdyby tak rozłożyć te płatki złota obok siebie, zajęłyby powierzchnię boiska do piłki nożnej.
Na suficie namalowany jest wielki obraz, a obok niego zapisana jest pewna data- rok 1872. Oznacza on chyba datę zakończenia renowacji opery.
Nad sceną jest wyświetlacz, na którym pokazywane są tłumaczenia pieśni z np. języka niemieckiego na polski.
Scena jest bardzo duża; reżyser spektakli może wykorzystać nawet 30 metrów w głąb ,jeśli ma taką potrzebę. Podłoga sceny jest bardzo unowocześniona, ponieważ aktorzy mogą nie tylko wchodzić z boku ,ale i wyjeżdżać spod sceny.
Scena posiada dwie kurtyny. Jedna jest betonowa, a druga z eleganckiego materiału. Pod sceną znajduje się orkiestra prowadzona przez dyrygenta. Muzyka na żywo nadaje spektaklom więcej magiczności, ciepła, dramatyczności niż muzyka puszczona z płyt.
W budynku opery znajduje się dużo więcej sal, np. miejsce dla VIP-ów, w którym mogą porozmawiać podczas przerw między aktami.
Z wyglądu opera bardzo mi się spodobała ,przez co nie mogłam doczekać się spektaklu.
Od godziny 16 do 18 mieliśmy czas wolny na rynku. Tam podzieleni zostaliśmy na grupy. Ja i kilka osób poszliśmy wraz z p. Aliną Szewczyk do obiecanej księgarni. Były tam książki bardzo wartościowe w dobrych cenach. Już w domu zamierzałam kupić kilka książek. Spędziłam w tej księgarni dużo czasu, aby wybrać te dzieła, ale uważam, że go nie zmarnowałam. Kupiłam cztery utwory : ,,Ania na Uniwersytecie”, ,,Książę Mgły”, ,,Światła Września” i ,,Hokus Pokus”. Z ostatniego utworu najbardziej ucieszył się mój młodszy brat, ponieważ bardzo lubi sztuczki, a w tej książce są one opisane.
W księgarni spędziłam prawie godzinę czasu, ale uważam, że naprawdę było warto.
Drugą godzinę przesiedziałam z koleżankami na rynku przed pewnym pomnikiem odpoczywając i jedząc słodycze.
O godzinie 18:00 znów zaczęło padać, więc nasi opiekunowie wpadli na pomysł, byśmy schowali się w kościele. Tak więc zrobiliśmy. Kiedy weszliśmy do niego, kończyła się akurat msza i nie byliśmy tam dłużej niż 10 minut. Po wyjściu z kościoła deszcz nie padał, tylko świeciło słońce.
Zostało nam mało czasu do spektaklu, dlatego też udaliśmy się do opery. Byli już tam ludzie bardzo elegancko ubrani i wymalowani. My za to byliśmy trochę mokrzy.
O 19:00 zaczął się seans pt. '' Czarodziejski flet'' z librettem Schikanedera i muzyką skomponowaną przez Mozarta. Na początku mieliśmy mały problem z zajęciem miejsc, ale potem było już w porządku.
Przez pierwszy akt serce biło m tak mocno z wrażenia i podekscytowania, że nie wiedziałam co mi się dzieje. Nie mogłam doczekać się Arii Królowej Nocy. Niestety, kobieta zaśpiewała ją owszem ładnie, ale nie pięknie. Aktorzy grali profesjonalnie, lecz najbardziej podobał mi się Papageno. Natomiast jeśli chodzi o głos to według mnie najlepszy miała Pamina, Tamino oraz Sarastro. Byłam nimi zachwycona.
Cały spektakl trwał około 3 godziny, lecz mi się wydawał, że 1 godzinę.
Byłam pod wielkim wrażeniem tego przedstawienia. Był bardzo piękny.
Skończył się o 22:00 i zaraz poszliśmy do autobusu.
W drodze powrotnej prawie nikt nie spał, większość rozmawiała o spektaklu, a potem cały autobus śpiewał polskie piosenki. To było również wspaniałe.
Do Kłodzka przyjechaliśmy o 23:30 pod nasze gimnazjum i zaraz każdy się rozszedł do swoich domów.
Nie wiem jak inni, ale potem w nocy nie mogłam zasnąć, ponieważ myślałam nad całą wycieczką jak było fajnie i zastanawiałam się kiedy będzie kolejna.
Mam nadzieję,że innym również się podobało, a na następny taki wyjazd pojadą dwa, a nie jeden autobus!
KLARA JACHIMCZAK , UCZENNICA KLASY I A