Zbigniew Sudolski, świetny znawca romantyzmu tak pisze o okolicznościach narodzin naszego największego wieszcza narodowego, a przede wszystkim patrona naszej szkoły: „Legenda rodzinna mówi, iż przyszedł na świat w dzień wigilijny, 24 grudnia 1798 roku, „przynosząc sobie” imię Adam. Co do miejsca urodzenia nie ma jednak pewności, o zaszczyt ten rywalizuje bowiem Nowogródek z Zaosiem, folwarkiem odległym o 5 mil (ok. 40 km) od Nowogródka. W tradycji rodzinnej mówi się również o przydrożnej karczmie między Nowogródkiem a Zaosiem, o przecięciu przez akuszerkę Barbarę Mołodecką pępowiny noworodka na książce. Wymowa tych znaków uzupełnia jak gdyby atmosferę cudownej nocy wigilijnej, nocy narodzenia. Nie sposób tu oddzielić legendy od prawdy, mitu tworzonego już u zarania życia przyszłego wieszcza od rzeczywistości. Nie odzierajmy więc tych narodzin z tak odpowiedniego dla nich nimbu poezji i niezwykłości”.
Co w tej legendzie jest prawdą, nie wiemy. Jedno jest pewne: Adam Mickiewicz całą swoją twórczością zdawał się potwierdzać pochodzenie swego nadzwyczajnego daru w rękach i w zamyśle Boga:
"Samą istotę Bożego Narodzenia najzwięźlej i jednocześnie najtrafniej wyraził poeta w Zdaniach i uwagach, które są zestawem jego, aforystycznie wyrażonych, refleksji metafizycznych:
Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie.
Nie są to jakieś czcze słowa, skierowane do maluczkich, do gminu, jak się mawiało w epoce Mickiewicza. Stanowiły one drogowskaz też dla samego poety, z jego najbardziej ludzkimi słabościami, ale też bardzo ludzkimi pragnieniami dążenia ku temu, co w górze. W autotematycznej improwizacji z dnia 25 grudnia 1840 roku tak, m. in., określił zadanie poety:
W piersi tylko uderzę, wnet zdrój słów wytryśnie,
A jeśli na tym prądzie iskra boża błyśnie,
Nie wynik to rozumu ani płód marzenia:
Od Boga ją przyjąłem na skrzydłach natchnienia; (...)
Wiedzcie, że dla poety jedna tylko droga:
W sercu szukać natchnienia i dążyć do Boga". Im więcej komuś jest dane, tym bardziej życie go doświadcza. Nawet święta nie zawsze przynosiły poecie tylko radość. Nie napawały one też, zresztą, przed wiekami pełną radością samej Świętej Rodziny, dla której „nie było miejsca w gospodzie”.
Cóż więc pozostaje? Kolejne Święta – kolejna szansa. Kolejna próba zmiany, jeżeli nie świata, to przynajmniej swojego serca, na lepsze: żeby nikomu nie zabrakło miejsca przy stole wigilijnym, żeby Święta przebiegały w odpowiedniej dla sakralnego czasu atmosferze, żeby to, co się zrodzi w stajence betlejemskiej, promieniowało na nadchodzący Nowy Rok.
Józef Wittlin tak pisał o Adamie Mickiewiczu i o jego dacie narodzin (24 grudnia)
I Tobie, i Jemu
Nad kołyską świeciła gwiazda Betleemu.
Z Anioły wespoły
Czuwały nad Nim osły i łagodne woły.
Dzieciątku swemu śpiewała w stajence Matka-Dziewica,
Ciebie we wilię lulała Wilija strumieni rodzica. (...)
On – Bóg, Tyś – człowiek, i obaj cierpieliście za miliony,
Dzisiaj nie boski, lecz ludzki ból już jest nagrodzony.
Obaj Wy nas nauczali wiedzy, co nie jest wymowna:
Kochać nas uczył Zbawiciel, jak kochał ów nauczyciel,
Ubogi nauczyciel z Kowna.
* * *
Lulaj, lulaj, Jezuniu, króluj, króluj nam wiecznie,
Abyśmy wierni Wam obu, się miłowali społecznie.